BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – KOMISJA SPORTU W PZŻ

Analiza wartości, analiza sytuacji obsługi sportu w PZŻ.

Sprawa jest poważna. Przeczytajcie to  na dwa/trzy  razy. Konstytucja jest też długa, a dotyczy zasad i reguł życia, czy ją znacie dobrze?

No to czytajcie, bo dotyczy Was.

Otóż parę dni temu Prezes Chamera ogłosił, że z powodu „ konieczności zwiększenia efektywności działań”, powołał lekarza kadry PZŻ Witolda Dudzińskiego na przewodniczącego Komisji Sportu i Zarząd zatwierdził też skład tej komisji.

Nie ma ani słowa o tym, co się stało z członkami  tej poprzedniej Komisji , wszystkimi członkami tej komisji, która była zatwierdzona i miała działać od  kwietnia 2017 roku, zaraz po Sejmiku wyborczym PZŻ, na kadencję 2017-2021.  Nie ma też analizy ich działania. Zniknęła ???

Przewodził tamtej komisji Mateusz Kusznierewicz przecież! ( chyba ponad 10 osób miała ta komisja i był wśród nich obecnie mianowany Dudziński). Dobór składu był całkowicie w rękach Mateusza i Chamery. Miało być świetnie. Cokolwiek to znaczyło ?

Miało znaczyć wiele!      Bo Mateusz był pełen ekscytacji.      Podniósł swój złoty medal nad głową i ogłosił,  nie używając wielu słów,  że będą   zmiany  „ jakościowe”. W sporcie. I on je gwarantuje!

Wyglądało to tak, na tamtym Sejmiku oczywiście, że obecni na sali obrad delegaci, się ucieszyli, że nie będzie zmian ich dotyczących.

Ponieważ byli żeglarzami nie olimpijskimi ,  a  90 % tych delegatów nie przybyło na Sejmik  po to,  by resetować stare i podgrzewać unowocześniające zmiany dla zwiększenia efektywności sportowych.    Przybyli, żeby załatwić swoje interesy, takie jak mieć wpływ na  szkolenia na stopnie, rejsy i obsadzić swoich na pozycjach, a ponad wszystko wybrać Prezesa PZŻ wygodnego dla swoich interesów …….. i tak zrobili.

Swój interes załatwił też Mateusz, który, jak mówią ludzie lepiej ode mnie zorientowani, od dawna chciał być u „władzy” w PZŻ. I stał się tam  wice prezesem od sportu. Swój interes…. i owszem załatwił Chamera, on chciał od dawna  „wygrywać” .  Obojętnie z kim i o co . Ważne , żeby wygrać i rządzić.  Pokonał Kaczmarka, gdyż gdyby go nie pokonał w tych wyborach, to by go w PZŻ-ecie nie było na żadnym stanowisku,    a szczególnie na stanowisku dyrektora sportowego, które piastował w tamtym okresie.

Komisja Sportu PZŻ  , Po co jest to ciało ?

Trudno sobie nawet wyobrazić, żeby taki Związek sportowy, zrzeszający tak różnorodne  żeglarstwo jak : morskie- rejsowe, szkolenie na stopnie, śródlądowej turystyki i rekreacji, kultury i wreszcie sportu olimpijskiego, nie miał jakiegoś sportowego „ciała”!.

W dodatku,  sport olimpijski to jedyna działalność Związku finansowana przez budżet Państwa, według zapisów ostatniej „Ustawy o sporcie” ! Szczególnie ciało,  to  musi być decydujące ciało  o sporcie wprost, i to  bezwarunkowo, decydenckie.  Bez udziału nieolimpijskich żeglarzy.

Dlatego istnienie takiego „ciała” to najinteligentniejszy pomysł, aby efektywność szkolenia, trenowania regatowego zrobić optymalną w stosunku do stopnia poziomu jaki występuje na świecie w dyscyplinach żeglarstwa olimpijskiego. Bez tego statut PZŻ nie został by zatwierdzony przez Ministerstwo Sportu. Zaś to, że przeszedł w tym zapisie, że o wszystkim decyduje Zarząd, zostało przemycone przez bez uwzględnienia  specyfiki tego, z czego się  to żeglarstwo składa i i kto będzie dostawał kasę. Bo znów ten Statut układali głównie ludzie, dla których to nie sport jest w ich głowach najważniejszy. !!

Sam Zarząd PZŻ -tu, w dzisiejszych czasach, ciągłego podnoszenia poziomu wytrenowania zawodników otaczającego nas świata konkurencji, nie jest wstanie posiadać w swoim składzie osoby, która mogła by tą optymalizację kreować.

Zawodnicy polscy, początkujący i zaawansowani, tu nie mam żadnych wątpliwości, świadomie lub poprzez swoich klubowych i kadrowych opiekunów , trenerów, zdają sobie sprawę, że potrzebują inteligentnego wsparcia, fachowego, metodycznego i finansowego.

Takiego wsparcia, żeby mogli, tak jak ich konkurenci ze świata, rozwijać się bez błędów szkoleniowych, a więc szybciej i lepiej. Tak, żeby w okresie swojej młodości zdążyć dojść do poziomu sportowego swoich oczekiwań i marzeń. Tak, żeby ich progres motywował do dalszych poświęceń, a nie frustrował do szybkiej rezygnacji ze sportu włącznie.

To jest właściwa materia, przez  odpowiednio rozumianą „EKONOMIKĘ”   prowadzenia sportu przez środowisko sportu żeglarskiego.

Skoro ta „EKONOMIKA” jest istotna, to ktoś tą pożądaną ekonomikę musi tworzyć.

Tworzyć powinni ją ludzie, którzy organizują Wam sport. Czy w klubie, czy w szkole, …i głównie w PZŻ -cie.

I tu jedna ważna sprawa. Żeglarstwo olimpijskie jest szczególne,.. i to  w całej rodzinie dyscyplin sportowych. Jego siła napędowa pochodzi właśnie z PZŻ. Nie jak w footballu,  z Klubów, drużyn.

Właśnie z PZŻ, z centrali. Ona bowiem posiada 90 % środków potrzebnych całemu polskiemu żeglarstwu sportowemu. Na chwilę obecną.

Tak więc to PZŻ ma dominujący wpływ na siłę polskiej młodzieży wobec młodzieży ze świata.

Gdyby było inaczej, a kiedyś było ( ok 30 lat temu), to nie przejmowalibyśmy się słabością merytoryczną zarządzania w PZŻ.  Te wspomniane już wyżej  Kluby piłkarskie nie przejmują się tym, że władze ich centrali są marne. Bo mają sami , swój własny wpływ na optymalny rozwój swoich sportowców.

W żeglarstwie polskim tak nie jest. Ze względu na koszty głownie.

Ta troska o to, żeby w PZŻ-cie było optymalnie mocno merytorycznie, spoczywa na nas wszystkich.

Dlatego wracamy do tego, czym ma być to ciało, „Komisja Sporu” w naszym sportowym życiu.

To jest właśnie dość poprawnie  zapisane w „Regulaminie Komisji Sportu”.  Znajduje się on  na stronach PYA.

Ale przytoczę co najważniejsze, to mianowicie co ma dać Nam, żeglarzom sportowym, szansę na optymalizację szeroko pojętej efektywności szkolenia. O której mówi Wasz „przywódca”, Chamera.

Te  zapisy znajdują się w & 3.

KOMISJA MA W CAŁOŚCI KOORDYNOWAĆ WSZYSTKO CO DOTYCZY:

MODELOWANIA ZASAD SZKOLENIA I JEGO WYSOKIEJ JAKOŚCI POPRZEZ TWORZENIA KADR I I ICH GRUP, REPREZENTACJI, DOBORU KADRY TRENERSKIEJ CENTRALNEGO SZKOLENIA, DOSZKALANIA KADR INSTRUKTORSKICH.

Pięknie, można powiedzieć, pięknie!

Ale jak wiadomo, zasady to jedno, a rzeczywistość może być różna. I tak to u nas jest.

Otóż właśnie to, co dzieje się z tą Komisją Sportu,  to wielki bałagan. Co jest tym nagannym ? Czy to, że tydzień temu Chamera powołał nową Komisję?

Nie do końca. Problemem, rzeczą naganną, wręcz destrukcyjną,   jest przede wszystkim to, że Komisja Sportu pod przewodnictwem Mateusza Kusznierewicza, wieloosobowa , zniknęła!      Przestała działać zanim Chamera ją odwołał.

Pierwszym jej aktem,  tamtej Komisji,   było powołanie PERFORMANCE TEAM. Drugim jej aktem było opracowanie zasad kwalifikacji olimpijskiej, skądinąd zasad , które obwieściły zawodnikom, że coś jest z nimi nie tak! ……Że jeśli zawodnik już zdobędzie swoje punkty i wygra kwalifikacje, to coś takiego w nim następuje, że na Igrzyskach nie osiąga już swojego pułapu formy sportowej. A ponieważ Mateusz z Chamerą wiedzieli co, to  stwierdzili, że ta przyczyna – wina leży po stronie zawodników.   Wprowadził, ba określił, kto, niezależnie od wygrania kwalifikacji punktowo, będzie decydował o wyborze reprezentanta na Igrzyska ! A więc 5 osób ma grupa decydentów, formalna władza nad losem zawodnika, wybiorą go, czy nie ?! A szczegółowo  ujmując  określili, że będą to oni. Tercet : Mateusz, Tomek i Dominik. Czyli on, ja i on. Pięknie!!!

Określiłem wtedy ten system, jako skandaliczny, moralnie i merytorycznie. Choć wtedy mógł się im wydawać idealny, a mnie można było powiedzieć, żebym się popukał po czole, to po tych dwóch latach od jej zatwierdzenia sytuacja we władzach się mocno zmieniła. Kusznierewicz odfrunął na emigrację, Performance Team zniknął, Komisja Sportu umarła wraz z jej pseudo „zaufaniem”, powstało nowe stanowisko szkoleniowe na najwyższej półce, mające mieć wpływ na to co dotychczas się nie „udawało”, służące  poprawianiu błędów trenerów klas olimpijskich. Resztki stabilizacji, które jeszcze były, zaczęły umierać.

I zapanowała, jak widać, kompletna niestabilność otoczenia dla tych, którzy będą postawieni na starcie Igrzysk Olimpijskich, czyli reprezentantów i kandydatów do nich.

Patrząc z góry, na to co wiedzę od lat 20-tu, to to, że ci co rządzą są „dużo lepsi” od polskich zawodników, ci, co rządzą odsuwają winę od siebie, gdy parametry wynikowe zawodzą. Choć to oni przez lata autorytarnie decydowali o charakterze owych kwalifikacji, doborze kadry trenerskiej i o pryncypiach !

A ja myślę, że ci co rządzą nie mają pokory co do oceny swojej wartości, jako osób postawionych dla zawodników, dla ich szeroko pojętej obsługi. Ci rządzący odwrócili zasady działania w sporcie PZŻ do góry nogami. Ustanawiali wręcz nowe prawa fizyki, i ludzkiej fizjologi ( psychologi też).

Gdzie zawodnik jest bardziej przedmiotem niż źródłem bogactwa i „materiału” do wydobycia, dla potrzeb rywalizacyjnych.

Z takimi rządzącymi, którzy mają mocno przesadzone mniemanie o sobie,  nie osiągnie się sukcesów. Choćby się pławili w masie forsy przeznaczonej na przygotowania, szkolenie.

Efekty oczekiwane przychodzą wtedy, gdy ilość środków finansowych, jako wartość/parametr, nie dominuje nad parametrem wartości/gatunku szkolenia i przygotowywania zawodników. I to na każdym etapie. ( na etapie Optymista też).

Wysokie wartości szkoleniowe przychodzą wprost z umiejętnościami przekraczania schematów szkoleniowych, treningowych, strategicznych, z wiedzą.

W strategi szkolenia, którą to w sposób dominujący kształtuje właśnie PZŻ od wielu lat, cechą główną jest jej brak. W znaczeniu takim, że to właśnie PZŻ ma to mieć, ma bowiem   dominujący atrybut sprawowania tego kształtu, schematu pro rozwojowego, jakości i skuteczności szkolenia, stabilności dopływu pożądanych walorów, na każdym etapie, do olimpijskiego włącznie. I to przed klubami , ośrodkami, oczywiście, które średnio, nie mają „merytorycznych” warunków i też finansowych (ale tych dopiero w drugiej kolejności !), do tworzenia kuźni pożądanego wyszkolenia zawodników. Odnośnie tego ostatniego, to są wyjątki, na szczęście, które zastępują nieudolność PZŻ – owskiej elity. PZŻ- tego wyżej wspomnianego atrybutu nie wykorzystuje optymalnie. A z zawodników, trenerów, klubów, zrobił pokornych petentów.

A więc czym i jak, ma zabłysnąć Komisja Sportu, żeby to, o czym piszę wyżej, spełnić?

To sprawa dużego kalibru.

Nie można dźwignąć  takiego ciężaru na jeden raz jaki jest potrzebny, żeby nadgonić straty wieloletniego hamowania optymalnego rozwoju. Przede wszystkim traktowania walorów jakościowych obcesowo, ignorowania tychże , lekceważenia doświadczenia, dokonań osób/trenerów przede wszystkich skutecznych szkoleniowo. Nie używania doświadczonych i uznanych pod względem fachowym, pod względem wiedzy osób, do budowania ciągłego powiększania poziomu wiedzy treningowej, metodycznej, technicznej i strategicznej.

Sprawy bylejakości szkoleniowej poszły już za daleko! Spójrzcie na permanentny regres konkurencji jednoosobowych, głównych polskich !

O tym, czy o naszych sprawach jakościowych będą mieli największy wpływ ludzie najbardziej doświadczeni i skuteczni, czego chcieli by na pewno zawodnicy, decydują formy wyborcze, „selekcjonujące” osoby na poszczególne pozycje decydenckie.

I tu wszystko, co jest na poziomie PZŻ zaczyna się w Statucie PZŻ. Statut wymyślają ludzie. I to, jaki on jest ma podstawowy wpływ na to, jaka będzie zdolność Polaków do „ stymulowania” optymalnego rozwoju sportowego. Oczekiwanego rozwoju przez młodych obywateli i tych świadomych obywateli, którzy widzą jak wygląda sportowy świat od środka dziś i jaki był „wczoraj”.

I tu , w tym Statucie leży pierwszy głaz, który przytłacza możliwości koncentrowania sił sportowych, tych optymalnych znowu, do działania skutecznego.

Podczas wyborów, na wspomnianym wcześniej Sejmiku, sport jest zaledwie częścią i to wg mnie jedynie  10-cio procentową częścią, pod względem wagi ważności. Bo 90% delegatów to ludzie uwielbiający żeglarstwo takie, które nie jest sportowe!

Ktokolwiek, kogo środowisko sportowe chce wybrać do Zarządu musi ustawić się w kolejce, gdzie tzw sport nie jest na pierwszym miejscu. Tak więc nawet weryfikowanie osób ze strony sportu jest weryfikowaniem parametrami delegatów, którzy przede wszystkim, swoją ilościową siłą wybiorą tego, kto odpowiada ich interesom. W ten oto sposób, drodzy moi, znajdujemy się w ślepym narożniku.

I w tym narożniku się wszystko zaczyna, czyli w przysłowiowej d……… !

Ktoś powie, przestań, mamy przecież możliwość wybrać , dobrać ludzi poza Sejmikiem.

Do Komisji Sportu. To prawda. Ale tylko prawda, ale nie pełna prawda. Bo wszystko tkwi w szczegółach!

No to posłuchajcie.

Po pierwsze: Prezes PZŻ, niby „sportowy”, został wybrany prezesem przez tych delegatów „niesportowych”, którzy weryfikowali jego przydatność pod siebie, nie pytali tzw. sportowców o opinię ( pamiętam, że podczas wyborów na owym Sejmiku, nie było nawet dyskusji o kandydatach, jakby wszystko było ustalone przedtem, a opinie o nieskuteczności np. jeszcze potencjalnego kandydata Chamery, nie były nawet wprowadzone do protokółu relacji minutowej prowadzonej przez portal „żeglarski info”, ok 30 min relacji bezczelnie zniknęło, gdzie ja przedstawiałem analizę sportu, zostały pominięte, jakby ich nie było , stąd  nikt o tym w Polsce się nie dowiedział) skandaliczne działanie, czyż nie !!!!!????

Podstawowym powodem, przez który ówczesny dyrektor sportowy Chamera, nie był brany pod uwagę do przedłużenia z nim współpracy,  był permanentny brak skuteczności względem zadań optymalizacji i efektywności treningowo/szkoleniowych, jakie mu powierzał PZŻ. Całkowicie „ręczne” , na chybił trafił, manipulowanie szeroko pojętymi „wartościami” szkoleniowymi dla własnych celów, a nie ogólnych, wykorzystywaniem PZŻ do kariery własnej i budowaniem swojej siły perswazji dla władz, bardziej przez umacnianie swojej pozycji we władzach międzynarodowych, żeglarskich, niż merytorycznych, szkoleniowych. To miało potwierdzać jego rzekomą, „wyższość merytoryczną”, !!!

I znowu weryfikowanie takiej materii, np na Sejmiku, dla potrzeb wydajności szkolenia wobec poziomu światowego, było weryfikowaniem ślepego, czy oto zbliża się krowa, czy byk ?   Brak umiejętności rozróżnienia ważnych szczegółów ! Mówię o Zarządzie, który wobec takiej struktury wyborczej jaką opisałem, z całym szacunkiem tu do osób z Zarządu,  nie jest merytorycznie wstanie wyczuć o co w tej materii sportowej, subtelnej, gatunkowo wymagającej, chodzi.

Kaczmarek, poprzedni Prezes PZŻ potrzebował na zrozumienie swojego błędu wobec „sprytnego” dyrektora, 16 lat. Spryt Chamery, jego droga do utrzymywania się w PZŻ, całkiem skuteczna , a jakże, jest dowodem na słabości weryfikacji ludzi do tworzenia warunków szkoleniowych w naszym środowisku, z PZŻ-etem włącznie, gdzie powinno być miejsce tylko dla najwyższych umiejętności i możliwości moralnych i szkoleniowo/strategicznych, niezbędnych dla sukcesów polskiej młodzieży.

Nie chcę powiedzieć, że odwołana poprzednia Komisja Sportu, z Mateuszem Kusznierewiczem była optymalna. Bo nie była. Była jedynie znowu kompromisem, który był wmieszany w osobistą karierę Chamery i chwilową potrzebę Mateusza, żeby się pokazać i żeby przypomniał, że jedynie, co ma wartość w polskim żeglarstwie, to jego złoty medal i droga, która go do tego medalu doprowadziła. A tym samym, świetnie się nadaje, żeby tą jego „drogę” sprzedać, kolokwialnie ujmując, PZŻ-etowi. Bo polska młodzież, jak się później okazało, tego nie kupiła.

I to jest kolejna puenta opisująca bylejakość w polskim PZŻ-ecie, pod rządami min Chamery.

Przewija się tu często nazwisko Chamery. Prawda. To wiele znaczy. ( zwykle, to jaki pan, taki kram…)

Bo teraz, już kończąc na „dziś”, chcę uświadomić Wam, co jeszcze zawiera ten REGULAMIN Komisji Sportowej. Ten, jak to się wyraziłem na początku, inteligentny , to inteligentne ciało, potrzebne, aby optymalnie i równomiernie modelowało strategię i szkolenie, aby ekonomicznie wytwarzać efekty ponad przeciętne, na tle świata.

Tym przysłowiowym gwoździem do trumny jest to, że cokolwiek mądrego powstanie w Komisji Sportu, może być przyjęte do realizacji lub pogrzebane, praktycznie przez jednego człowieka. Także cokolwiek jest jakościowo słabiutkie, także może być uznane za dobre i złe. Przez człowieka, który ma praktycznie pełny wpływ na decyzje, tak w Zarządzie PZŻ, jak i powoływanie  i odwoływanie  przez   niego osobiście  członków tego, teoretycznie najsilniejszego ciała władzy sportowej, dla Waszego sukcesu. Bo nad tym stoi jeden człowiek, jeśli chce! Dziś i „wczoraj” to jest Chamera.  Co oznacza to, że nie możecie być pewni, czy decyzje takiego człowieka, często jest to jeden człowiek w Zarządzie, są pro optymalizujące, czy też nie? Dziś jest nim Chamera, prezes. Który może sterować decyzjami strategicznymi dla Was przez pryzmat osobistych uprzedzeń, a nie merytorycznych. Nawet mu nie przeszkadza to, że wice prezes od sportu od 11 – tu miesięcy nie uczestniczył w żadnym zebraniu zarządu.  I to jest jego główna cecha !  Tak wynika z jego 20 letniej bytności w PZŻ. Jemu nie przeszkadza to na jakim stanowisku jest, byle rządzić i dzielić.    A on jest, z tego co wiem, specjalistą od umiejętnego dobierania argumentów, żeby przekonać, że aż nie „wymaga żadnej weryfikacji” . W ten sposób powstawało dużo, dużo za dużo decyzji działających na szkodę wyniku, zawodników, na szkodę sportu i jego efektywności. Dziś wyniki w „położonych klasach jednoosobowych”, to na pewno jego sprawka i bezgraniczna wina.

Określenie „optymalność”, to gatunek jakości uwzględniających więcej parametrów, najlepiej bardziej naukowych, uwzględniających więcej okoliczności obiektywnych, zjawisk rzeczywistych, przy użyciu wiedzy.

Brak ich używania w dostatecznej liczbie, powoduje nieprawdziwe oceny. Łatwo można wtedy manipulować zasługami i także winami!                  A i karierami!

I tak powstaje subtelny wniosek o sytuacji, jak w tytule, o sytuacji w sporcie PZŻ.

NIE MAJĄ STABILNOŚCI W WYSOKIEJ JAKOŚCI , MAJĄ STABILNOŚĆ W BYLEJAKOŚCI.- a to kosztuje coraz więcej pieniędzy w przeliczeniu na efekty.

Do ludzi, a dla młodzieży – do trenerów, trzeba mieć szczęście!

Z okazji nadchodzących Świąt, życzę moim czytelnikom właśnie szczęścia i spokoju.

Trener Kajetan Glinkiewicz

Czytajcie mnie na dwóch blokach:

1. Jak żeglować szybko i

2. Blaski i cienie pod żaglami

 

PS

„Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie”  – Leopold Staff

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*