BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – CZY KULA WRÓCIŁ DO „CZOŁÓWKI”, CZY TYLKO SŁOWO „CZOŁÓWKA” WRÓCIŁO DO GŁOWY KULI?

Jubileuszowy, 50-ty wpis muszę niestety poświęcić ostatniemu wydarzeniu autorstwa popularnego zawodnika klasy Finn, pana Piotrka Kuli.
Po tym jak na Balatonie zajął 7-me miejsce w Mistrzostwach Świata.
Powiedział, że wrócił do czołówki po 5-ciu latach bez sukcesów w regatach mistrzowskich.
„Po 5-ciu latach popełniania błędów i uczenia się.” ( cytat).
Kula mówi ( artykuł na stronie PZŻ), że przez ostatnich 5 lat nie był w czołówce światowej, co jest wg mnie prawdą, ale to jest tylko część prawdy. O tej drugiej części prawdy trzeba powiedzieć też , o czym będzie ten wpis.
Tak, ode mnie.
Żeby używać określenia „czołówka światowa”, to trzeba dla jasności nakreślić warunki takiej , nazwijmy to „definicji” czołówki, na obecne warunki struktury, oczekiwań i „stanu posiadania” danej dyscypliny/konkurencji. I to dla publicznej i medialnej wartości.
Żeby mówić głośno, że się powróciło po 5-ciu latach do czołówki światowej, to musi być też oczywistością , że się w tej czołówce było.
No to jak było, a potem jak jest z tym Kulą i z tym Finnem Kuli w „światowym” towarzystwie ?
Skoro sam Kula twierdzi, że te jego wyniki z ostatnich aż 5-ciu lat, to nie były wyniki, które dawałyby prawo mówienia, że się jest w światowej czołówce, to mamy wystarczająco mocny odnośnik, jak zdefiniować te warunki dla definicji „czołówka światowa”.
I też gdybyśmy hipotetycznie założyli, że w owych 5-ciu latach Piotrek Kula był choć raz w dziesiątce regat mistrzowskich, a w pozostałej reszcie znów w 4-tej dziesiątce ( bo to drugie miało rzeczywiście miejsce), i co znamienne nie wywalczył kwalifikacji do Rio i wrzawy wszystkich sympatyków pamiętających lepsze czasy ( zepchnął polskiego Finna na margines żeglarstwa w Polsce i na świecie, czyli nie bycia nawet 20 państwem na świecie), to sądzę, że też, wspólnie z Piotrkiem nie przyznalibyśmy takiego statusu bycia w światowej czołówce w ostatnich , wszystkich 5-ciu latach.
No bo chyba jest to słuszne, prawda?
Chyba słuszne jest, że jeśli się tylko raz jest w w dziesiątce w regatach mistrzowskich, raz na 10, lub dwa na 20 regat ( czyli 10 lat), ( bo to już grubo ponad 10 lat starań Kuli o wyniki ),
to trudno tak jednoznacznie nazwać zawodnika , zawodnikiem z czołówki światowej.
Jest wielu zawodników, którzy znacznie częściej plasują się w dziesiątce, a których można już nazwać czołówką.
Dlaczego tak mało górnolotnie i „pijarowo” korzystnie wypowiadam się o Piotrka sytuacji?
To wyjdzie po przeczytaniu tego wpisu do końca. Cierpliwości!
Na pewno Piotrek Kula jest jednym z kilku najstarszych stażem zawodników klasy Finn ostatnich lat. Plus systematycze uczestnictwo jego w tym obszernym okresie, jest stanem rzeczywiście zauważalnym, dla popularyzacji jego postaci uczestnika w zawodach sportowych.
Ale czołówka, to wyraz skuteczności, a nie popularności.
Czołówka, to w sportowym świecie osoba szanowana za światowe wyniki powtarzalne w ciągu dłuższego czasu ( nie tylko raz na 5 lat) i osoba uznana za sportową postawę. Za cechy do naśladowania. Za elementy sztuki żeglowania pożądane do naśladowania.
A Kula Piotrek tych warunków nie spełnia !
I, co ważne tu, na naszym rynku żeglarstwa sportowego?
Piotrek Kula, będąc w przeszłym okresie na pozycji prawdopodobnej do ataku na trwałe zajęcie miejsca w gronie „światowej czołówki”, kopnął tą szansę w tyłek.
Nie tylko szansę, ale przede wszystkim siebie, „ Piotrka B”
Kopnął go przy tym jego osobisty trener klubowy, jego tatuś ( wiedzący najlepiej), ale też on sam.
Kopnął go pośrednio Tomek Chamera, jeszcze nie prezes.
W pewnym momencie ( rok 2010), zaczął tworzyć na swój własny użytek teorię dla własnego rozwoju sportowego,
depcząc, ignorując zasady szkolenia, zasady nauczania, zasady metodyki, zasady regatowe, zasady sprzętowe,,,
zasady zachowania wobec kadry trenerskiej, zasady uczciwości wobec grupy zawodników w której był, polskiego Finna, zwłaszcza zasady uczciwości wobec postaci jaką mógłby być
„Piotrek Kula B.”
Lista detali, które konstruują ww deptanie zasad jest długa.
A smutny los Piotrka Kuli B jest zapłatą za to.
Ale smutne i nieakceptowalne jest też to, że koszty finansowe rezultatów tej deptaniny ponosi Polska.
I to są duże pieniądze.
Polska, bo w tym czasie i za te pieniądze mogliby wyprodukować coś znacznie lepszego i znacznie więcej.

Ale jest jeszcze drugie wyjaśnienie tego, że nie należy mówić o „ powrocie do światowej czołówki”,
To to, że w tych Mistrzostwach Świata klasy Finn, nie było światowej czołówki ostatnich 5-ciu lat.

Nie życzę też Polsce wydawania środków finansowych na taki przypadek sportowca, który za tak drogo i tak brzydko, daje tak mało !
Trener Kajetan Glinkiewicz

Czytajcie mnie w dwóch blokach tematycznych
1. Jak żeglować szybko oraz
2. Blaski i cienie pod żaglami

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*