BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – GENTLEMEN’S AGREEMENT

Witam ponownie. Nie czytajcie tego felietonu w momencie, gdy nie macie dość czasu. Przeczytajcie go usiadłszy w ciszy. Przeczytajcie dwa razy, wolno, żeby ten, momentami trudny materiał, zrozumieć. Miłego czytania.
Ponieważ na razie nie ma zapotrzebowania na „ jak żeglować szybko”, to zatrzymam się na chwilę przy niektórych wydarzeniach, jakie miały miejsce od czasu, kiedy napisałem ostatni felietonik, czyli gdzieś od marca.
Zapotrzebowanie na „jak żeglować szybko”, co widać gołym okiem, nie występuje przede wszystkim na piętrach kadry żeglarskiej, olimpijskiej. Ale za to wystepuje wszedzie poza nią. Na przykład wśród młodzieży i dzieci, a więc na piętrach szkolenia klubowego. Czyli tam, gdzie nie sięga juryzdykcja szkoleniowa naszego czołowego Klubu, PZŻ.
Kilka znamiennych, myslę, że nie ostatnch wynków z tej strefy klubowego żeglarstwa polskiego, to złoto w Mistrzostwach Europy Juniorów w klasie Radial chłopców Filipa Ciszkiewicza z trenerem Patrykiem Lutomskim, srebro w Mistrzostwach Świata ISAF Radiala kobiet Agaty Barwińskiej z trenerem Wojtkiem Januszem, brąz w M.Ś. ISAF i złoto w M.Europy w RSX Radka Furmańskiego z Dobrzynia ( a nie z Sopotu, czy z Warszawy- trenera nie podano, ale gratuluję), złoto w Mistrzostwach Europy w kl. Optymist bardzo młodego Tytusa Butowskiego z YKP Gdynia ( trenera nie podano, ale gratuluję), srebro w M.Św. i Europy Magdaleny Kwaśny z CHKŻ Chojnice na „4,7” ( trenera nie podano, ale gratuluję). Gratuluję wymienionym z nazwiska w oficjalnych informacjach na stronie „polsailing” zawodnikom. Gratuluję trenerom, choć nazwisk trenerów się nie podaje, bo widocznie na tych piętrach szkolenia poza związkowego nie jest to istotne dla właściciela strony. Przy okazji. Za to bardzo jest istotne podawanie nazwisk osób na stronie PZŻ i też np. ostatnio innych portali, osób, które dla wyniku sportowego robią znacznie mniej niż trenerzy bohaterów ww wyników, ale są właścicielami strony. Takie zjawisko nazywa się „glassing”, czyli np. taki „łomżing”, „trawing”, czy „kocing”, z reklamy TV. Wiecie, chodzi o to, żeby sprzedać towar. Choć to piwo jest lepsze od naszego „glassingu” czyli książecego, którego się nie da……..
Oczywiście pojawiły się też wyniki medalowe i nie tylko, w klasach/konkurencjach, które nie celują zasadniczo w wektor jakichkolwiek przygotowań olimpijskich. Jest medal Jacka Noetzela w ME na A-Class, 4 i 6 miejsce chłopaków na Mistrzostwach Europy w klasie OK’Dinghy. Tomka Gaja i Dawida Kani. Ale trenerzy uważajcie. Walczcie dużo energiczniej o to, żeby Wasze nazwiska były podawane przy wynikach Waszych zawodników. Bo jesienią, kiedy biuro będzie wypełniać wnioski o nagrody dla trenerów, może być już za późno. I wtedy możecie nie trafić na listę, a może trafić ktoś inny. I lata miną zanim ktoś sprawiedliwy się narodzi i przywróci Wam należne honory. Pracujcie nad tym. Pracujcie nad swoim CV sportowym, a nie nad CV kogoś, kto ma dostęp do decydowania o treści roportów do MS. Jak walczyć, pytacie? Nie wiem. Wysłałem na razie list do komisji rewizyjnej( niezależnej od zarządu) naszego Związku, żeby przyjżała się sprawie. Potem Wam zaś powiem co jest grane i czy w ogóle My, trenerzy polscy w Polsce, mamy jakieś szanse w takich sprawach, gdy nie jesteśmy w „układzie” ????? No ale nie musicie czapkować z daleka ojcowi dyrektorowi, żeby uhonorował Wasze wyniki. Poprostu je produkujcie i nie liczcie na łaskę.

A ZŁOTY MEDAL MACKA GRABOWSKIEGO ZDOBYTY DZIŚ 2.08.2013 W LASERZE(masters) na MISTRZOSTWACH EUROPY W SZWECJI, TO WRĘCZ MOŻE MIEĆ ZNACZENIE DLA IGRZYSK W RIO. (dopisane dziś godz.13.38 dnia 2.08.13) Scheidt Robcio też jeszcze żegluje a jest 3 lata starszy, będzie miał 41 w RIO,( okazało się po dokładnym sprawdzeniu, że jest 5 lat starszy, czyli będzie miał 44 w RIO dop.4.08. godz.20.oo) trzymam kciuki za obu a szczególnie za tego pierwszego, bo wiąże nas obu współna , wieloletnia praca treningowa na wodzie i nie tylko, a teraz praca treningowa przez telefon tylko z powodu braku dotacji ze strony pary PZŻ/MS.

Tzw. puchary świata w klasach olimpijskich zasadniczo są w roku poolimpijskim słabiej obsadzane i tak też jest w tym roku. Niech nas wiążą więc wyniki z regat mistrzowskich. Na razie w żadnych odbytych mistrzostwach klas olimpijskich ( seniorskich rzecz jasna ), choć to rok poolimpijski, nie padł żaden interesujący in plus wynik. Wyników naszych RSX-owców w pierwszej 10-tce wprawdzie było sporo, ale żadnego medalu. Czyli wyniki interesujące są, ale trochę in minus. Na marginesie. Co dzieje się z Zosią Klepacką? Żadnej informacji na Polsailing. Taki choćby Robert Lewandowski i jego akcje sportowe i nawet biznesowe, są nieomal codziennie prezentowane na łamach. Ja się martwię o nią, a Wy?
No, ale w tym roku, z punktu widzenia szkolenia sportowego leżącego na wektorze olimpijskim, finansowanzm przez nasze Państwo, czyli Ministerstwo Sportu, miał miejsce bardzo ważny ruch. Można powiedzieć, że ten RUCH to rozpoczęcie nowej, 4-letniej kadencji w działaniu Związku. Trwa ona od 27 kwietnia, od godzin wieczornych do dziś, ale nie wiadomo jeszcze dokładnie do kiedy. Te 4 lata to okres dość umowny. Może skończyć się już z końcem roku Igrzysk Olimpijskich 2016 lub trwać jeszcze parę miesięcy dalej, czyli gdzieś do kwietnia 2017 roku. O tym decyduje aktualna władza. No i jest w tym sporo zauważalnej strategii organizacji i personalii na kolejną z kolei kadencję. Olimpijski cykl ma tu tylko literowe znaczenie, jest to liczba 4. Nie ma znaczenia fakt, że Igrzyska i zwykle wyniki (ostatnie ich zdobycia możliwości), kończą się np. w sierpniu i, że od wrzesnia trzeba szybko wyciągnąć mądre i solidne wnioski i zacząć konstruować kształt szkolenia, ekipę trenerską i władzę sportową. W tym roku, a także 4 lata temu też polska władza naszego Związku/Klubu, spóźniła się bardzo mocno. Może myśli, że jesteśmy merytorycznie, koncepcyjnie NAJ, że możemy się zabrać za Igrzyska 2 lata przed, jak w tym ostatnim cyklu. Ale czy nie było by fajnie, gdyby tak się dało? Byłoby dużo taniej i dużo łatwiej. No ale my mówimy Państwu, żeby przelewało pieniądze na nasz sport regularnie każdego roku. Więc gdybyśmy rozpoczęli szkolenie skuteczne na dwa dopiero lata przed Igrzyskami , czyli w wyniku przynależności do NAJ, czyli koncepcyjnie najlepsze, finansowane przez Państwo , to byłoby tańsze i dla Państwa i dla nas, regatowców. To dla interesów ogólnozwiązkowych już nie oznaczało by tak dobrze. Dlatego, że wpływy środków finansowych dla Związku na dzialalność pozostałych „gałęzi”, tych poza sportowych, zmniejszyły by się prawie o połowę. Piszę to dlatego, żebyście przyglądając się „cieniom i blaskom pod żaglami” mieli to na uwadze. Dlatego, że tak jest, że struktura finansowa, podzialu pieniędzy, jest ważniejsza od struktury sportowej, to ważność momentu rozpoczęcia 4-letniego cyklu olimpijskiego stoi na dalszym miejscu. Sport w całej tej zawiłej mieszaninie spraw jest oczywiście najważniejszy. Powtórzę. NAJWAŻNIEJSZY. Ale nie jest priorytetowy. Priorytetowe jest istnienie Związku w kształcie jaki był przez ostatnie paredziesiąt lat. To jest szczególna strategia ludzi, którzy chcą tego starego już układu. Mimo tego nawet, albo właśnie dlatego, że mecenasami dla żeglarstwa śródlądowego/turystycznego, morskiego, czy szkoleniowego, nie jest już Ministerstwo Sportu. Ministerstwo Sportu powiedziało STOP. Stop dla finansowania czegoś, co nie znajduje się w obrębie SPORTU przez duże „S”. Chce finansować tylko SPORT. Czyli dokładnie to, co leży bezpośrednio, bez żadnej „ściemy”, dokładnie na grafiku wektora pędzącego wprost do Igrzysk Olimpijskich i szans wynikowych ekstraklasowego wyniku. Kapito? Tak się odczytuje ustawę o sporcie, która działa już, albo dopiero od 2-uch lat. A pozostałe gałęzie uprawiania żeglarstwa należą teoretycznie do innych ministerstw, skąd mogą się spodziewać funduszy w liczbie „O”. Dlatego, że działaczy ogólnożeglarskich jest więcej, gdzie na jedno miejsce w załodze jachtu turystycznego, przypada często jeden działacz, a w żeglarstwie olimpijskim prawie 30 razy mniej, to taże na zjeździe Polskiego Związku Żeglarskiego, na Sejmiku, układ podziału mandatów wygląda podobnie. W tym roku wnikliwie liczący głosy chłopaki policzyły, że na 100 mandatów to tylko ok. 15 pochodzi czysto ze sportu. No, a władza jest wybierana z takiego właśnie układu mandatów. I o to właśnie chodzi liderom tego co się aktualnie dzieje. Nie chodzi tak bardzo o pomoc finansową dla tych nie sportowych pionów Związku. CHODZI O ICH GŁOSY. Tak, te ciągle 85% delegatów na sporcie zna się słabo, bardzo słabo lub w ogóle. I im to nie przeszkadza, bo mają większość. Ale zacznie im przeszkadzać, gdy sport będzie miał większość. A tak to nie sport będzie decydował o tym kto będzie dyrektorem sportowym, sek.gen, skarbnikiem i oczywiście prezesem. Gdyby sport decydował o tym kto ma być np.dyrektorem, to już dawno by nie było obecnego dyrektora na tym miejscu z wiadomych, oczywistych powodów. Więc jak do jasnej ciasnej „sport” może znaleść się odpowiednio silny merytorycznie we władzach swojego Związku.? No jak?!!!!! Musi mieć swojego prezesa. Więc conajmniej przekonajmy obecnego Prezesa, żeby został człowiekiem sportu ramię w ramię z nowym wice Prezesem od sportu. Ale jak, skoro czubkiem góry lodowej jest Gdynia i wokół niej interes przyszłości. Sport nasz ma więc czekać te 15 lat???
Z łaski się te parę osób dostaje do środka zarządu, osób w dużej teorii ze sportu. Są to głównie nie eksperci uznanej klasy, tylko tzw „chętni”, którzy nie znają się dokładnie na tym, czy żeby łódka szybko płynęła, dziób ma być trochę dalej, czy bliżej rufy. Ale mają zmysł do tego, żeby być wybranym, i mieć oko na ogół spraw.
W wyniku tegorocznego RUCHU na górze „ster sportowy” przejął stary/nowy Prezes, a nie nowy/nowy szef sportu, czyli wice Prezes do spraw sportu, zastępca Prezesa. Można tak powiedzieć, gdyż obecny Prezes ani na chwilę nie przestał być Prezesem ( nie miał teoretycznie władzy tylko w momencie trwania Sejmiku, czyli te kilka godzin). Można tak powiedzieć, gdyż decyzje strategiczne wiążące na ten sezon i nastepny, co do struktury pionu sportu, personaliów pionu sportu, programów/koncepcji metodycznych, zapadły nie czekając na wybór nowych władz, szczególnie w obrębie sportu. Więc w wolnym tłumaczeniu prezes poprzedniej kadencji ustawił sport w sposób strategiczny nie czekając, aż wybierzemy nowego szefa sportu i oddamy mu inicjatywę. Nie dając z jakiś powodów szansy nowemu szefowi sportu. Tak jakby np. wiedział wcześniej, że nowy szef sportu jak zostanie wybrany, to dokona po swojemu tworzenia nowego oblicza struktur ogólnie mówiąc w pionie sportu i wszystko zepsuje. Albo dlatego, żeby nie musiał się wysilać, bo może być bardzo zajęty swoim żeglarstwem na dużych łódkach i chciał mu po prostu pomóc, bo też wie jak robić sport szczególnie olimpijski. Ba. Nawet na Sejmiku jako mandatariusz bardziej rekomendował,( zamiast np, zaprezentować wolę Narady Środowiskowj) innego człowieka na miejsce obecnego wice prezesa do spraw sportowych. Już wtedy chyba chciał pomóc swojemu potencjalnemu zastępcy, żeby ten nie musiał, użyję tu cynicznej metafory, „naprawiać” polskiego sportu żeglarskiego, bo nic nie jest do naprawiania. (patrz, dwa medale z Londynu przywiezione).
No, ale nie wiem, czy to co zostało ustalone i zafiksowane na dwa prawie lata, zanim zaczął fizycznie działać nowy szef sportu, jest z punktu widzenia i oczekiwań tej sportowej części elektoratu, środowiska regatowego, w porządku? Od teoretycznej daty końca roku 2014 roku, kiedy zwolnią się pewne zobowiązania, zostanie już tylko półtora roku do Igrzysk. Czyli w sam raz dla nas, NAJwiększych mistrzów szkolenia, potrafiących w rok wszystko nadrobić. Wielce interesujące.
Może nasz dwukrotny złoty kulomiot weźmie z nas przykład i też niech opuści dwa lata lub dwie kolejki w rzutach, niech odpocznie i z tego strategicznego posunięcia pchnie na rekordową odległość. Niech bierze przykład z żeglarstwa, jesteśmy przecież na ustach całej Polski z powodu skuteczności szkolenia, że tak dobrze pracujemy, myślimy i ogrywamy świat regatowy/olimpijski. Jesteśmy z tego też powodu doradcami w Ministerstwie Sportu.Przecież. Tak nas cenią! Kurtka siwa…… Wystarczy nam te półtora roku!
Ale. Ale musicie wiedzieć, że ta podobno „nieważna” narada środowiska sportowego przed Sejmikiem, która mimo wszystko ujawniła olbrzymią statystyczną wiekszością, wolę wybrania na szefa sportowej częśći Związku swojego człowieka, a nie człowieka dotychczasowej elity władzy, oczekuje, że ten ich człowiek będzie mógł działać i tworzyć wg swojej koncepcji. A główną koncepcją jego było podniesienie wyraźne dotychczasowej jakości. Ale nie może, bo została ta dotychczasowa/poprzednia jakość, używając skrótów myślowych, z nadania poprzedniej władzy. I kropka. Została jakby wmurowana aktem siłowym. Potrzebna będzie, tak myślę, narada środowiska sportowego jeszcze w tym roku, żeby można było odebrać wyjaśnienia, czy wybrany przez SPORT reprezentant, na szefa sportu jako wice Prezes, otrzymał odpowiednie kompetencje, warunki do odpowiedniego działania, które chciał wykorzystać, żeby znacznie poprawić szanse polskiej młodzieży do wspinania się w sporcie na ścieżce olimpijskiej.
Może nie wszyscy to wiedzą, ale tym nowym szefem sportu został nikt inny, jak znany ze swojego ekstraklasowego poziomu patrzenia mistrz Karol Jabłoński. Takich ludzi się nie wyciąga z kosza na śmieci, czy z ławki w parku, czy też z samochodu, który przywiózł na trening dziecko na pierwszy krok żeglarski. Takich ludzi prawie w ogóle nie ma. Nie widać ich prawie w ogóle. Jedynie w telewizji. A tu patrzcie, jest. I to z nami regatowcami. To jakiś cud, że człowiek ulepiony z innej gliny niż dotychczasowi działecze, zechciał przyjść i pomóc w ułożeniu sportu przy użyciu tych wartości, których nie widać gołym okiem. Nie widać, bo są tak małe. Nie widać, więc większość nie wie, że w ogóle istnieją. A ON przyszedł i chce je ujawnić i użyć tej wiedzy dla Was. To są takie małe rzeczy, które posiadają najwięksi. Choćby Ben Ainslie, czy Robert Scheidt.
I właśnie ten nasz człowiek steruje radą pionu sportu, która nie składa się z ekspertów, którzy wiedzą najwięcej na temat proporcji w technologii tworzenia mistrzów. Steruje jakby budową, na którą materiały dostarczył stary układ. Żadnej nowej nawet cegiełki, narzędzia, czy technologi. Żadnej wysokoprocentowej krwi do „krwioobiegu”. Dane jest mu majstrować na przechylonym, starym obiekcie. Może będzie z tego choć skansen, jak krzywa wieża w Pizie? Może wyjdzie jakiś cud?
Według mnie, jedyną zmianą pro postępową jaka zaszła w rzeczywistości związkowej, w strefie sportowej po wyborach, to to, że w wyniku tzw. GENTELMAN’S AGREEMENT dokonano rewizji, jak widać po faktach, sposobu organizacji regat w Gdyni. Przez ostatnie 2 lata, przy krytycznej ocenie, regaty organizowane były przez prywatną firmę Sporting, powiązaną z dyrektorem sportowym PZŻ. To nie, żebym krytykował jakość pod względem organizacyjnym tych regat przez ostatnie 2 lata. To nie ma nic do rzeczy. Nie byłem na tych regatach, a organizacja regat, nawet większych niż puchar PZŻ, czy Mistrzostwa Polski razem, to nie to samo, co wyszkolenie 9-ciu zawodników do poziomu pierwszej 10-tki I.Olimpijskich, co jest celem głównym, podstawowym w działalności pary PZŻ/M. Sportu. Robienie więc imprez itp., koncentrowanie schematów strukturalnych Związku na rzeczach trzeciorzędnych, przypomina działanie jak w anegdocie z przekazu mędrca OSCHO na temat posła, który robił dużo, ale nie to co miał. ( cyt.„ Czyli nie zrobił nic.”). Ale wg mnie niemoralnym było to, że ten sam człowiek, który wtenczas nie mógł organizować regat inaczej, niż jako prezes własnej, prywatnej firmy, to teraz może jednak organizować regaty jako dyrektor sportowy, pracownik naszego Związku. I podobno się sprawdził, nie musiał też brać urlopu. A zapewne wygenerował odpowiedni zysk dla Związku. Wróć! Dla sportu.
Swoją drogą, na tej imprezie, o której mówię, byli zaproszeni znamienici goście, nowy Prezydent ISAF i Pani Minister Sportu polskiego. Ciekaw jestem jak Pani Ministra odbiera to, jak słyszy, że regaty Gdynia Sailing Days Volvo, to „czubek góry lodowej” (cytat z wywiadu Pana red. W.Heficha z W.Kaczmarkiem) ? A na jakim czubku ma się znajdować 10 olimpijskich konkurencji żeglarskich w Polsce? Czy walka, nie przestawanie w dążeniach o organizację w Gdyni, na Bałtyku, mistrzostw Świata ISAF, Prezesa PZŻ, nie zdekoncentruje, rozmieni na drobne siły potrzebnej do spiętrzania wysiłków jakościowych do oczekiwań wynikowych środowiska sportowego Polski i Ministerstwa Sportu?
NIE!
Panie Prezesie. Skończmy z politykowaniem w obrębie sportu, skończmy z propagandą sukcesu publikowaną wszem i wobec. Panie Prezesie, uszanujmy najpierw zawodników/regatowców, ich poświęcenie, ich zapotrzebowanie na najlepszą opiekę trenerską. To ma być ich świat teraz, kiedy oni są do dyspozycji. Zmarnowaliśmy już wystarczająco „za dużo” talentów i materiałów ludzkich. Dajmy szanse ich kształtowania wg najlepszych zasad i istniejącej wiedzy, a z całą pewnością istniejąjącej w pańskim kraju ( choć nie w PZŻ). Uwolnijmy dla nich to co najlepsze. Uwolnijmy dla nich to co ich konkurenci już mają. A to się nazywa wiedza o dyscyplinie, wiedza o metodyce, czyli jak i co trenować. Teoretycznie tylko, proste. Może takiego zwrotu używać każdy. Ale najtrudniejsze są odpowiednie proporcje w tworzeniu całości programu, stylu, użyciu odpowiednich środków, nie przesadzenia z czymś, co na pozór jest pewne. To jest dopiero technologia sukcesów. Tego się nie ma bo się chce. To powstaje po wielu latach doświadczeń. Bo materia sukcesu, zwycięstwa, jest bardzo czuła i skomplikowana, nie taka jak myślą amatorzy, czy działacze przeciętni. Tego już nie może zrobić każdy. Dlatego tak często zwracam na to uwagę. Teoretycznie małe różnice, to duże różnice. Wychodzą na wynikach. A tacy ludzie jak Pan tych małych różnic nie widzą, ludzie których Pan wybiera też ich nie widzą i powstaje duży problem. Wyniki stają się przypadkowe, albo powstają tam, gdzie się ich nie spodziewamy. W sumie lepiej mieć Pana, Panie Prezesie po naszej regatowej stronie, bo jest Pan, jak widać człowiekiem silnym. Gdy stoi Pan za bardzo gdzieś indziej, to idzie ciężko.
Panie Prezesie, GETLEMEN’S AGREEMENT.
Serdecznie pozdrawiam moich stałych czytelników.
Kajetan Glinkiewicz

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*