BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – KONFLIKT GLINKIEWICZA – CUD NAD WISŁĄ
Konflikt Glinkiewicza z Polskim Związkiem Żeglarskim. Taką nazwę otrzymał konflikt wymyślony przez dyrektora T.Chamerę na jego prywatny użytek.
Defacto „konflikt Glinkiewicza” został nie tylko nazwany, ale „wyprodukowany-wymodelowany” przez T. Chamerę na potrzeby odbudowania jego dominującej pozycji w pionie sportu i przywrócenia porządku sprzed okresu urzędowania vice prezesa Macieja Szosta. Służył do zbierania fabrykowanych nieprawdziwych zjawisk, mających służyć do wytworzenia wrażenia o nieprzydatności mojej do wykonywania zadań trenerskich, jakie zostały mi powierzone. Stwierdzam to z pełną odpowiedzialnością i świadomością. Wiem doskonale, jakie środki oddziaływania w szkoleniu prowadzą do celu przy realizacji powierzonych mi zadań. A więc mamy do czynienia z „grą konfliktem” dość często używanym zabiegiem socjotechnicznym na użytek zdemoralizowanej gry politycznej.
Także, nazwanie „konfliktu” imieniem Glinkiewicza, dało mu dodatkowy motyw do kolejnych działań natury destrukcyjnej wobec zawodników z pierwszych miejsc listy kadry klas jednoosobowych.
Żeby mógł uzasadnić, że konflikt powstał z powodu Glinkiewicza, zlecił trzeciorzędnym zawodnikom nazwanym „radą zawodniczą” ( lista i znaczenie ich wartości w dokumentach), aby sporządzili coś w rodzaju „paszkwilu” na temat pracy i skuteczności szkoleniowej Glinkiewicza. Wśród nich był m.in. Piotr Kula, zawieszony w prawach członka kadry za urzędowania M.Szosta. Także Ewa Makowska, zawieszona za niesubordynację wobec trenerów kadry i inni, których dla skrócenia tej relacji na razie nie wymienię z nazwiska.
Aby mógł uzasadnić dodatkowo, że konflikt powstał z powodu Glinkiewicza, namówił też dwóch trenerów będących w fazie minimalizowania ich ról szkoleniowych wobec czołowych zawodników, a nawet w fazie odsuwania ich całkowitego od szkolenia w klasach jednoosobowych seniorów, aby orzekli, że to oni nie chcą współpracować z Glinkiewiczem, a nie odwrotnie. Jednocześnie chcę przypomnieć, że lekcję takiego działania T. Chamera zapożyczył z wydarzenia z własnego przykładu, gdzie po Igrzyskach w Pekinie, trenerzy olimpijscy PZŻ wystąpili do T.Chamery, że wskutek nieskutecznej współpracy z nim, wzywają go do nie ubiegania się na dotychczasowe stanowisko na nastepną kadencję.
Aby mógł jeszcze bardziej wzmocnić siłę swoich działań destrukyjnych, przywracających porządek sprzed czasów Szosta, przekonał i namówił Stowarzyszenie Klasy Laser, nie bez odpowiednich ustępstw, żeby napisała podobnie brzmiący list o niemożności współpracy z Glinkiewiczem. A to, że ja nawet nie wiedziałem co to za ludzie, a i nie znałem większości z nich, a też nigdy ich nie widziałem i nie rozmawiałem w formie jakiejkolwiek wymiany zdań i opinii, nie miało znaczenia. Osądzili moją pracę zaocznie. Jeden członek zarządu zaprotestował przeciwko haniebnemu ich zachowaniu, a był jedynym, który wiedział kim jestem, co robię i jak trenuję.
A wszystkiemu był winny fakt, że znalazłem się w PZŻ, jako człowiek spoza układu już przyklepanego przez pseudo działaczy i pseudo dyrektora sportu, bo chyba nie przez zdecydowany charakter mojego wpływu na kształtowanie zmian jakościowych szkolenia w klasach jednoosobowych, o jakie zostałem poproszony przez kierownictwo sportowe w 2009-tym roku, które określiło stan szkolenia pod wodzą T.Chamery, jako stan krytyczny. Chodzi o zmiany takie, jak :
-Tworzenie poziomu szkolenia najlepszych przez niekwestionowane autorytety trenerskie.
-Nierespektowanie „kumoterstwa”, pochodzącego od osób tzw. wpływowych, a szkodliwego dla zawodniczek i zawodników dobijających się od lat o rzetelne i równe traktowanie.
-Nie tolerowanie tworzenia parasola ochronnego dla wybranych zawodników przez układy płynące z okolic władzy, czy funkcji trenerskich układu rodzinnego. Mowa o zawodniczkach i zawodnikach, chcących utrzymywać lub zdobywać prymat w kadrze przez hamowanie rozwoju rywalek i rywali metodami „pozasportowymi”, a nie przez mobilizację w pracy nad sobą samym.
-Nie tolerowanie stosowania przez zawodników i ich opiekunów ( też prawnych) siłowych rozwiązań wobec trenerów, w wyniku innego punktu widzenia w stosunku do decyzji programowych.
Zwrotem w ocenie faktów, jest treść zawarta w orzeczeniu Sądu Związkowego wobec jednego z zawodników, który chętnie wziął udział w „krucjacie” Chamery, bo jego rozwiązania siłowe napotkały na mój zdecydowany opór. A w jego retoryce znajdowały się nie tylko niesubordynacja, buntownicze zachowania, ale też zemsta wyrażona złośliwym oskarżeniem o kradzież masztu i zawiadomienie policji o popełnieniu przestępstwa przez trenera kadry, zamierzone przeszkadzanie w szkoleniu.
Tymczasem posługiwanie się przez T.Chamerę, nieprawdziwymi zjawiskami, manipulacją faktami, manipulacją treści decyzji i wniosków trenera Glinkiewicza, będąc jednocześnie świadomym w kwestich zadań szkoleniowych, świadomym wydarzeń i zjawisk, a także świadomym kompetecji trenera i ogromu jego zadań, musi zostać uznane jako nadużycie, niedopełnienie obowiązków służbowych, a także wykorzystywanie stanowiska służbowego do celów innych niż statutowe, innych niż zawarte w podziale kompetencji i obowiązkach przydzielonych w umowie i przez władze PZŻ.
Jednocześnie T.Chamera jest winny wykorzystania trudnej sytuacji sportowo-dyscyplinarnej P. Kuli po jego formalnym zawieszeniu w dniu 19.07.2010, po założeniu w prokuraturze sprawy nieprawnego pomówienia o kradzież poszukiwanego przez trenera masztu, przez utrzymywanie i powielanie nieprawdziwej opinii o stanie zawieszenia i oczekiwania w zamian lojalności, przez pomoc w oczernianiu i przekazywaniu nieprawdziwych stanów relacji między zawodnikami, a trenerem Glinkiewiczem, wobec różnych organów Państwa i wobec PZŻ, co było szczególnym działaniem na szkodę szkoleniową, na szkodę dobrego imienia Polskiego Związku Żeglarskiego, na szkodę dobrego imienia trenera.
Ponadto proces wykazał, że zachowanie owego zawodnika nie wynikało z winy trenera, jak wygodnie dla swoich prywatnych celów sprekurował to T.Chamera, lecz z premedytacją i z winy samego zawodnika, mszczącego się na trenerze i jego decyzjach programowych metodami z marginesu prawa, znanych z filmów ganksterskich. W tym grożenia, szkalowania, obrażania.
Więc decyzja z dnia 19.07.2010, zawierająca w swej treści zawieszenie zawodnika w prawach członka kadry, żądanie zwrotu sprzętu PZŻ i zobowiązanie przekazania sprawy do organanów PZŻ o usankcjonowanie tych decyzji i ustanowienie odpowiedniej kary dla zawodnika, ma swoją moc do dnia dzisiejszego. Od momentu uprawomocnienia się decyzji Sądu Związkowego zawodnik będzie musiał odbyć karę 6-ciu miesięcy zawieszenia go w prawach członka kadry. Zawodnik został jedynie oczyszczony z jednego zarzutu, mianowicie zarzutu pokazania trenerowi tzw.„faka”, w momencie wzywania go do nie wywożenia sprzętu PZŻ z ośrodka. Taką decyzję spowodował brak świadków zdarzenia. Zawodnikowi i rzecznikowi PZŻ przysługuje prawo do odwołania się. Ponieważ kara jest groteskowo mała za wszystkie czyny i ich następstwa, jest możliwe apelowanie po otrzymaniu pisemnego wyroku. Trzeba nadmienić przy tym, że ukrywanie problemu dyscyplinarnego tego zawodnika i przeciąganie procesu rozstrzygnięcia sprawy ( minęło 3,5 roku od zdarzenia) , może mieć związek z tym, że osobą wnoszącą sprawę był trener powołany do naprawy sytuacji szkoleniowej, w związku ze złą oceną szkolenia w latach 2008-2009 poprzedniej ekipy, powołany przez M.Szosta, a po jego nagłej śmierci, odwołany w trybie oskarżenia o rzekome nie wykonanie norm wynikowych i inne nie istniejące powody.
Te główne przewinienia zawodnika, które sięgnęły kresu nawet mocno przesuniętej tolerancji, oszacowane zostały symbolicznie. Tak jak nie symbolicznie ( bo na jeden rok kary) zostały oszacowane zachowania dwóch młodych i życiowo niedoświadczonych i nieświadomych żeglarzy za rzekome prezentowanie czynów nienawiści do narodu żydowskiego, przez wożenie koszulek na kapoku o treści niedozwolonej. Ale w tych sprawach jest dużo różnic. Przede wszystkim diametralnie różne są osoby wnoszące sprawę i osoby poszkodowane.
„Proces” wykazał też, że zaufanie władz i środowiska sportowego do T.Chamery legnie w gruzach. Przez stwierdzenia typu „ nigdy nie było żadnych spraw i trwających procedur dyscyplinarnych” ( wobec m.in. Piotra Kuli), utworzenie parasola ochronnego wobec zawodników zobowiązanych do rozliczenia się w związku z zachowaniem nagannym, a także innych, zaraz po śmierci prezesa Szosta. Było naznaczone nie wykonaniem służbowego, statutowego zobowiązania i wbrew uprawnionej decyzji trenera głównego klas jednoosobowych. W sposób nieuprawniony i celowy T.Chamera budowal oszukańczy obraz wydarzeń wobec środowiska, PZŻ i innych podmiotów dla celów osobistych, nie licząc się z destrukcyjnymi skutkami swoich działań, które ciążą na żeglarstwie w sektorze łódkowych klas olimpijskich, jednoosobowych, do dziś. Za czasów jego13-to letnich rządów markowi trenerzy przychodzili na chwilę i odchodzili, a on trwał, jakby jego obecność była najważniejsza, a nie profesjonalne szkolenie kadry. Oczekiwanie, że sam poda się do dymisji w związku z ww sprawami, nie wchodzi w jego przypadku w grę, nie jest żołnierzem. Używanie i forsowanie niezgodnych z prawdą oświadczeń T.Chamery, jest nadużyciem wobec prawa, PZŻ i środowiska sportowego. Sprawa jest rozwojowa.
Trener Kajetan Glinkiewicz