BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – DRUGI WYNIK W HISTORII

 

 

Igrzyska Olimpijskie 2020 w Tokio przeszły do historii.

Na 10 konkurencji Polska zdołała wystawić 6 załóg. Starania były na 9,5. Tak, bo te pół to męska 470-tka. Ale o tym później.

Generalnie Polska nie zdołała po raz  kolejny od czasów „rządów” Chamery, obronić się przed trudnościami i powszechną niemocą w osiąganiu wyników, które są i były możliwe. Niemocy, która jest powodem słabości merytorycznej. Ta z kolei jest związana ze sposobem traktowania optymalnej wiedzy szkoleniowej „sztabu” zarządzania sportem i stopniem trudności konkurencji ( o czym w kolejnych analizach) . Tym „sposobem” jest ignorancja, hipokryzja i polityka prywaty na szczytach władzy sportowej, nie tylko w PZŻ.       Liczba klas w polskiej „drużynie” pomniejszyła się o dwie z klas polskich , podstawowych, dotychczas głównych. Bo zniszczono  FINNA i LASERA M. To tak, jakby w Polsce nagle ktoś wymazał połowę żeglarstwa sportowego i wyrzucił na śmietnik  lub przesunął na Białoruś za karę! Olano te klasy i  i decydent próbuje milczeć w swojej propagandzie sukcesu. Nieuczciwym jest pokazywanie jednego wyniku, najbardziej udanego nominalnie, jako obrazu stanu merytorycznego szkolenia i zarządzania sportem.  Nieuczciwym jest nie pokazywanie całego efektu pracy PZŻ, łącznie z efektami konkurencji pozostałych, które PZŻ prowadzi, realizuje. Zgodnie z realizowaną umową z MS. Ministerstwo sportu z pewnością analizuje efektywność szkoleniową w drodze do Mistrzostw Świata i Igrzysk. MS prosi Związek o przedstawienie takiej analizy.   Analiza ta jednak jest „utajniana” w sposób łamiący zasady transparentności i uczciwości, tym samym.   Winę za tą retorykę  ponosi coraz więcej osób z wierchuszki PZŻ, oprócz Chamery oczywiście.

Tego sposobu oceniania całości nie stosowało żadne ciało rządowe w czasach, które pamiętam. Dziś tych zasad nie ma, co wskazuje, że upada  poziom zarządzania sportem w ogóle.

Wyniki możliwe to takie, które wynikają z potencjalnego i obiektywnego obrazu możliwości rysujących się w trakcie przygotowań do Igrzysk, wielkości siły doświadczeń poszczególnych zawodników, siły i wielkości środków finansowych włożonych w przygotowania, wielkości i teoretycznej siły drużyny wsparcia ( bo było ich więcej niż zawodników) oraz  siły przekonywania o tym przez wszystkich tych, którzy w imieniu władzy się wypowiadali. Ci co to ogłaszali to Chamera, Kowalski, Życki, Chamera, Staniul, i jeszcze raz Chamera i niektórzy trenerzy i żurnaliści. ( B0 nie dziennikarze, bo ci weryfikują fakty do bólu).

Wszyscy zawodnicy klas : 49-er, 49FX, RSX W, RSX M, Laser Radial, czyli 5 konkurencji, skończyli daleko od wyniku minimum, założonego. Wyniku co do  którego wierzyli, że mogą osiągnąć.

A teraz coś, co stało się, a  nikt by tego nie wywróżył. Na tych samych Igrzyskach.

Załoga klasy 470 kobiet, w osobach: sterniczka Agnieszka Skrzypulec i załogantka Jolanta Ogar, zdobyły SREBRNY MEDAL !!!!!!!

WIELKIE GRATULACJE !!!

Zatytułowałem ten artykulik  DRUGI WYNIK W HISTORII.

Bo to jest taki właśnie wynik. Bo to o takich top wynikach będzie mowa.

Otóż tak, bo najlepszym wynikiem olimpijskim w żeglarstwie jest zdobycie ZŁOTEGO MEDALU przez Mateusza Kusznierewicza w Klasie Finn w 1996 roku w Savannah ( Igrzyska w Atlancie).

Wynik ten był wielką niespodzianką i zaskoczeniem. Osobiście znam kulisy zdobycia tego medalu oraz wydarzeń poprzedzających, czyli jakości i stanu przygotowań, oprawy samych Igrzysk itp. Stąd moje słowa o wyniku, którego się nie spodziewaliśmy, używając wiedzy merytorycznej jaka wtedy była, a nie była zła. Już pisałem o tym, jak to będący w ekipie na Savannah Karol Jabłoński, wyznaczony do coachingu Mateusza, po pierwszych dwóch wyścigach, powiedział, „że jak on będzie w dziesiątce, to się będziemy cieszyć”.( i nie poszedł więcej na wodę na motorówce zbiorczej, bo takie tylko były możliwości). Bazował na wiedzy, którą można było posiąść przez fakty sprzed co najmniej  półrocza. Bazował na realiach, a nie uczuciach. Nikt nie sprzeciwiał się jego diagnozie. Ale od  następnego dnia, po dniu przerwy, zaczęło wiać tylko między 5 a 6 węzłów , aż do końca wyścigów w klasie Finn. I Mateusz zaczął żeglować bardzo szybko, wygrał 3 wyścigi i szybko zaczął prowadzić, i nie musiał już startować w ostatnim, jedenastym wyścigu. Wystartował w nim, na prośbę pozostałych Finnistów.

Więc bardzo słaby wiatr, który dominował w pozostałych 9 wyścigach ( macie to YouTube ), był tym wyjątkowym wiatrem który ujawnił  świetne walory szybkościowe na słabiutki wiatr pędnika Finna Mateusza, „zorganizowanego” przez Andego.

To nie był rezultat systemu, dlatego, że w Polsce, po 89 roku   „piniędzy” było mao, a sprzęt w klasie Finn na świecie, był wielką mieszaniną myśli technicznej. Pędnik Finna Mateusza, okazał się w tamtych warunkach super skuteczny i wydajny. Oczy przecieraliśmy ze zdumienia, wszyscy!

I to był i jest do dziś wynik najlepszy w historii polskiego żeglarstwa. Od tego niesystemowego wyniku podróż po wyniki w klasie Finn, niestety tylko Mateusza, nabrała rozpędu. Też inni próbowali zbudować na tym kariery w PZŻ cie. Ale to inna historia. Całkiem smutna i żenująca.

A teraz moje zdanie na temat wyniku NR 2, który pojawił się właśnie przed chwilą.

Ten wynik nazywa się ??

SREBRNY MEDAL w klasie 470 kobiet. Agnieszki Skrzypulec i Jolanty Ogar.

Tokio 2020. (te Igrzyska odbyły się 5 lat po poprzednich, w sierpniu 2021 roku , przesunięte o rok z powodu efektu szalejącej pandemii korona wirusa)..

I ten wynik także, w dużej mierze jest niespodzianką. Nie byłem na tych Igrzyskach, ale mam dużą wiedzę o tym jakie panują na Igrzyskach warunki przewidywalności w korelacji do innych wartości, oczekiwań, oprawy mającej wpływ na czystość wyniku (adekwatność do sprawdzonych umiejętności) ,  warunków nautycznych i wielu jeszcze wskaźników  natury sportowej.

Do teraz widzę wypowiedź trenera Zdzisława Staniula. Mówi mniej więcej tak i krótko, że przygotowywali się dłuższy czas w międzynarodowym towarzystwie, min z Francuzkami, tak, że zrobili wszystko co się dało, tak, że powinno być dobrze. Tyle.

Nic nie wybrzmiało tak, że będzie medal. Chciał raczej, żeby nie było kompromitacji, jak w poprzednich dwóch Igrzyskach.

I nagle z Enoshimy płynie wiadomość, że dziewczyny wygrały pierwszego dnia 2 wyścigi na dwa. Szybko odnalazłem prognozę i widziałem, że jest słuszny, 4-5 B wiatr i też następnego dnia się taki zapowiada. Wygrać pod rząd 2 wyścigi w silnym wietrze to znak przewagi jakiegoś parametru technicznego nad resztą, w takich warunkach, jak by to była  szybkość pod wiatr, sprzęt dobrze zgrany, pędniki dobrane, „strymowane” , pasujące na ten wiatr. Następny dzień i zwycięstwo w trzecim kolejnym wyścigu w silniejszym wietrze tylko to potwierdzało. W medal rejsie Brytyjki pod koniec popełniły błąd z korzyścią dla Polek i wyszło srebro.

Tak. Te dwa oszałamiające wyniki , tylko te dwa były na wyższym poziomie niż było w założeniach. Czyli złoto klasy Finn i srebro w klasie 470Kobiet. Obie te klasy, konkurencje, były po raz ostatni. Nie istnieją już jako klasy olimpijskie. Koniec z  nimi. I to będzie tematem w kolejnym moim wpisie ! Czy myślicie, że to ma coś wspólnego ze mną??  Zobaczymy.

Od 1996 roku, do teraz, były jeszcze trzy medale brązowe, dokonane takim przysłowiowym rzutem na taśmę. Bo to były  wyniki zawodników zrobione za zasługi bardziej, niż niespodzianki. Wielokrotnych medalistów Mistrzostw Świata i M Europy! Bo przecież były to wyniki „do pięciu razy sztuka”. To nie znaczy ( i nie szukajcie w mojej wypowiedzi ironii, nie w tym artykule), że nie cieszyły.

Pozostałe wyniki z Igrzysk, przez ostatnie 21 lat, to wyniki fatalne. Chodzi o 32 wyniki od Aten do Tokio plus wiele wpadek niezakwalifikowania klasy, co zwyczajowo Chametra nie podaje do publicznej wiadomości. Traktuje klasy, które  są nie zakwalifikowane jako nieistniejące, ukrywając prawdziwą rzeczywistość, prawdziwy stan i rezultat jego pracy. Tak czyniąc, pokazuje, że rzeczywiście ma z tyłu głowy prawdziwy stan PORAŻKI. Własnej porażki.  Tak, tylko dwa wyniki  to świetna niespodzianka. Przez ćwierć wieku. To nie jest stan wysokiego dobrostanu w naszym sporcie.  Jakieś wyniki się pojawiają, ale nie są „systemowe”, więc są przypadkowe. Nie służą nawet do budowania systemowości, przepadają, marnują się, nie podpierają linii szkoleniowej, no bo są przypadkowe, nie zaś sprowokowane przez światło merytoryczności. Służą chamerskiej propagandzie, jeno. A  reszta wyników olimpijskich to wyniki będące rezultatem permanentnej nieprofesjonalności obozu składającego się z osób namaszczanych przez Chamerę z jego, rzecz jasna  toksycznym „przywództwem”. Oni, włącznie z nim samym,  nie mogli więcej. Mogli tylko mniej niż optymalnie, jak sobie myśleli przed wyjazdem!!!  Mówi o tym znany psycholog Jan Blecharz, mówiłem to Kowalskiemu przed Sydney, zapomniał,   a Życki, Życki  nie wiedział, bo mu tego nie mówiłem. A Chamera? Nawet gdyby coś słyszał, to brał by to jako afront i zrobił by jeszcze gorzej. Dla kariery. Igrzyska różnią się od Mistrzostw Świata. Wystarczy to wiedzieć i dostosować resztę.

Kilka topowych, niezmiennie tych samych powodów  na to się składało.

Każdy analityk neutralny, będzie szukał wartości stałych, zmiennych, a głównie  merytorycznych. Żeby znaleźć i wyeliminować te fatalne, destrukcyjne przyczyny. Nie ma żartów. I nie może tej analizy próbować robić główno dowodzący od tych 21 lat Chamera. Byłby adwokatem we własnej sprawie. A tu jest sprawa jakiejś niegospodarności, jakiejś niesprawiedliwości i nieuczciwości wobec polskiej młodzieży. I żadne imprezy pod jego egidą tu niczego nie przykryją bo one miały właśnie przykryć jego indolencje merytoryczną dla szkolenia. Bo chodzi przede wszystkim o zachowanie  władzy każdymi metodami, liczą się środki, które „uświęcają” cel, który  ponownie uświęca jego środki. Kto się obronił  przed „pomocną dłonią” Chamery, to dziś świętuje sukces ,  to znaczy, że mu się udało. To znaczy, że uniknął toksycznego wpływu ( mówię o pobytach na samych Igrzyskach).

I zrobić trzeba podsumowanie. Bo obniżka wyniku permanentna polskich zawodników na  Igrzyskach w żeglarstwie po 2000 roku to cecha jednolita i dominująca. Musi być wreszcie przełamana, bo jest największa i regularna wśród pozostałych dyscyplin. A także pokazuje, że na tle innych państw ciągle się cofamy.  Nawet gdyby ktoś z Was powiedział, że nie ze wszystkim się ze mną zgadza, jak Życki, że zgadza się ze mną, ale jeszcze musi przemyśleć, i jeszcze przeanalizuje. Bo nie przeanalizuje. Póki Chamera mu stoi nad głową.

To co piszę dotyczy wszystkich,  a szczególnie desek. Deski bowiem miały 15 okazji od Sydney.

To czasy Kowalskiego. Dwa medale 9 lat temu to raz na średnio 10 lat. Ile to kasy kosztowało?!!

Nie potrzeba innych dowodów. Świat o tym mówi. I nie przynosi nam to chwały.

A jak dodam te wysiłki naszego kraju, których wynikiem jest nie zakwalifikowanie Finna już w ogóle przez ostatnich 9 lat, po raz pierwszy  Lasera mimo trzech prób. To o czym to świadczy?

Ja akurat specjalizuję się w klasach jednoosobowych łódkowych,  znam olbrzymią już ilość detali kierujących do wyniku światowego, ze względu na „intensywność w doświadczaniu”, czego Chamera nie chce dostrzegać, jak mówiłem, dla kariery własnej omija ten „szczegół”, a nawet go deprecjonuje i gloryfikuje bezkrytycznie swoje działania.

Jest personalnie odpowiedzialny za ten proceder, olewania wysiłków polskiej młodzieży. I niech nie podaje, że jest doktorem, rektorem, doradcą, sędzią, i prezesem WS. Bo to jeszcze bardziej go dyskwalifikuje, i pokzuje, że te tytuły są bezwartościowe dla starań polskiej młodzieży.

Degradacja szkoleniowa jest zawsze najpierw zauważana w konkurencjach trudnych, a nie łatwych. Łatwe to te, które dotyczą konkurencji kobiecych. I tylko te trzymają nam jakąś liczbę reprezentantów.

A które są więc te trudne?

Laser, Finn, 470 M. I tych już nie mamy. A mieliśmy. Zniszczył je Chamera.

Pozdrawiam

Trener Kajetan Glinkiewicz

Czytajcie mnie na dwóch blokach:

  1. Jak żeglować szybko oraz
  2. Blaski i cienie pod żaglami

PS

Działania Chamery przez te 21 lat to nie dążność do utrzymywania stałego współczynnika progresu efektów szkoleniowych. To działania przez pryzmat losów jego osobistej kariery w PZŻ.                A takie dwulicowe działanie, to niszczenie filozofii i merytoryki wartości szkolenia.   To wielokrotne, od tych 20 lat, zaczynanie od początku. Nie zaś pielęgnowanie stanu posiadania i dokładanie stopniowe elementów modyfikujących nadchodzące zmiany otoczenia, lub merytoryczne wykorzystywanie naturalnych zjawisk korzystnych. Dobrodziejstwo wylizania się z okresu socjalizmu 30 lat temu, przejście na stronę cywilizowanych państw, zmiany społeczno- ekonomiczne ( potężne in plus), dostęp do świata i współuczestniczenie w  nim, znacznie przybliżyło młodzieży, a przez to i nam , szanse rozwoju sportowego. Wyniki z 1996 roku, to musi być miara dla wszystkich, jak poprawiliśmy efektywność szkoleniową wobec świata.  Nie korzysta się ze stanu merytoryki żeglarskiej, która istniała przed 30, 40, 50 laty ( relatywnie do konkurencji oczywiście). Pokolenie Chamery traktuje ją za nieistniejącą. To nie tylko głupota, a wiele innych bardziej destrukcyjnych zachowań.

U nas ciągle pracuje się na sposobach szkoleniowych, klubowych,   poziomu z  lat 60 -tych, 70- tych co widać, słychać i czuć…….. ale tej pozbawionej  metodyki przyśpieszającej, efektywnej, ekonomicznej czasowo. Ot, przez wychodzenie na wodę. Choć dużo częściej.

Człowiek potrafi być,  obok braku wiedzy merytorycznej, głupoty,  brutalnie kuriozalny i podle nieuczciwy w obronie własnych interesów!

 

 

 

Skomentuj

Komentarze

  1. Tytus Konarzewski

    Zastanawiam się dlaczego PZZ nie promuje, fantastycznego wyniku wyniku swoich zawodniczek ?
    Dlaczego, nikt nie podkreśla tego, ze dobra praca i sposób myślenia zawodniczek,trenera przyniósł, pierwszy medal dla Polski w klasach olimpijskich dwuosobowych ?
    Tak na marginesie… Piotr Wojewski pracujący z jedna z najlepszych zawodniczek na świecie w klasie Laser Radial, wypracował kolejny medal olimpijski po brązowym w Rio … teraz skoczyło się na złocie …dla Danii.
    Może polskie zeglarstwo,nie jest na słabym poziomie ….????
    Zastanawiam, sie jakie wnioski wyciągnie tzw. „sztab fachowców „….chyba za dużo głupich pytań , „ ciagle sie uczę „ jak ktoś powiedział …

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*