BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – PANOWIE W KRÓTKICH SPODENKACH
Trzech chłopców w długich spodniach, czy lepiej panów w krótkich spodenkach, każdy „mistrzem” w swoim sektorze, aczkolwiek każdemu bliżej do bycia dziennikarzem niż ekspertem regatowym, rozmawiają o żeglarstwie olimpijskim na targach Wiatr i Woda.
Warto ich czytać, słuchać ( gdy się uda). ! Bo dużo się można nauczyć.
Dlatego warto, gdyż to, o czym mówią i jak mówią, „pokazuje”( ujawnia) w prostym przekazie,
czego polskiemu żeglarstwu olimpijskiemu właśnie brakuje. Brakuje tyle, ile im brakuje, żeby byli wystarczająco precyzyjnymi. Bo właśnie oni zarządzają tym procederem.
Nie wszystko, o czym mówią, jest powiedziane wprost. Część znajduje się między wierszami.
Nie wiem tylko, czy był to zamierzony, czy też przypadkowy sposób ekspresji twierdzeń, będących
analizą efektów realizacji zamierzeń edukacyjnych i zamierzeń wynikowych. Treść rozmowy!
Znajdziecie ją na stronie internetowej PZŻ.
Mnie osobiście jest wszystko jedno, czy rozmowa miała przypadkowy, czy zamierzony przebieg.Czy była „show” trzech panów w krótkich …….., itd.
Ważne jest dla mnie to, czy rozmowa zawierała treść i wnioski oczekiwane przez zawodników i w ogóle, czy oczekuje ją polska młodzież. Czy dała jej światło nadziei na optymalne szkolenie. Zapewne, jak zawsze, miała mieć taki charakter.
A rzecz dotyczy przecież wszystkich zawodników polskich, tych z kadry i tych, którzy w „kadrze” jeszcze nie są, choć za chwilę w niej będą. Specjalnie używam tu sytuacji jw. gdyż chcę powiedzieć, że jeśli nie już, to za chwilę ci zawodnicy będą mieli do czynienia z trzema panami w „krótkich spodenkach fachowości” i z pozostałymi, którzy przez tych pierwszych zostali wyznaczeni do przekazywania większości objętości „przekazu merytorycznego”. Przekazu wypełniającego blisko 100% czasu, który zawodnicy polscy przeznaczają na swój sport.
Przysłuchując się, czytając wywiady, artykuły z osobami, które „władza” polskiego żeglarstwa sportowego i władza „niezależnej” ( nomen omen redakcji Żagli ) desygnuje do wypowiedzi,
nie chciałbym , żeby to te osoby decydowały o tym, przez kogo moi zawodnicy mają być „obsługiwani”, trenowani, otaczani.
Dlaczego tego nie chcę.
„Frazeologia” ( wyjaśnienie na końcu) stosowana przez osoby, które rządzą niepodzielnie częścią sportową PZŻ, jest główną przyczyną wszelkich porażek regat najwyższego kalibru i rezultatów szkolenia przed olimpijskiego, co jest szczególnie czytelne patrząc na konkurencje tzw. trudne, do których deska i 49er się nie zaliczają.
Ta obłąkana „frazeologia” wciskana jest wszędzie tam, gdzie nie powinna występować. Szkodzi bowiem trzeźwości umysłu nawet tam, gdzie jest jeszcze na nią szansa.
Wielokrotnie opisywałem tą „frazeologię” człowieka, który nigdy nie miał bazy do edukowania się osobistego przez lata, a przez to presji dla precyzji opisywania zjawisk technologii szybkiego żeglowania, wygrywania, treningu metodycznego. Choćby w jednym gatunku olimpijskiej konkurencji.
A on potrząsał wszystkimi ważnymi sytuacjami mającymi wpływ najważniejszy na osiąganie tego, o czym trzech panów w krótkich spodenkach fachowości sobie podewagowali”, czy pomarzyli.
Tęsknili w tej rozmowie do poziomu topowego edukacji olimpijskiej, zdradzając jednocześnie
to, że czynności, czy analizy, wnioski, obecne i przeszłe, które były i są teraz ich autorstwa, są chore.
Np:
Jeden mówi, że robią wszystko, żeby nasi zawodnicy zdobywali najlepsze miejsca…itd ( choć w szkoleniu olimpijskim jest dopiero parę minut !).
Drugi mówi co jest lepsze od czego,……że ” lepsze jest przegranie medali dwa lata przed Igrzyskami, a wygranie ich na Igrzyskach”. Świetnie. Powiedz to Chamera wszystkim trenerom, opatentuj to. To jest złota myśl ! Zresztą 95 procent takich „złotych myśli” i też złotych działań jest autorstwa człowieka o frazeologii nieświadomego, bazarowego znawcy, który wywindował się na pozycję zarządcy rezultatów, który zamiast działać w czymś na wzór Seksmisji- Juliusza Machulskiego, niestety działa i rządzi w polskim żeglarstwie olimpijskim. Ciągle jest „narażany” na przeszkadzanie czegoś lub kogoś z zewnątrz. Żal mi go.
W ramach jubileuszu Żagli nie zapomniał bowiem dodać tego:
Cyt. :” Żagle i PZŻ realizują wspólną misję, poszerzając wiedzę miłośników sportów wodnych i starając się pozostawać z dala od negatywnych składowych życia codziennego, których wokół nas niestety, nie brakuje.” Niby to brzmi mocno wieloznacznie, ale wierzcie mi, że to chodzi o jedno, to chodzi o jego wielki kompleks, który jest przez to naszym wielkim problemem. Psycholog miałby tu swoją chwilę, żeby tego dowieść lub zaprzeczyć . Ale jak tu zapewnić psychologiczną bezstronność, no jak?
Albo to:
„Najważniejsze, żeby zacząć rzeczywiście wyciągać wnioski z takich sytuacji, a nie tylko mówić, że wyciągamy wnioski”. – oznajmił Tomasz Chamera. Dokładnie to można mówić o nim samym w całej jego pzż-towskiej karierze. Dokładnie. I co? I nic !
Kto ci znów przeszkadza, żeby wyciągnąć wnioski? Ja ci przeszkadzam? A może Andy, czy Tytus???
Tak. Przez wszystkie lata obecności Chamery w rewirach PZŻ wyciągane wnioski były destrukcyjne. I tak jest do dziś. Wnioski Chamery są podszyte jego własnym, wizerunkowym interesem. Nie da wypchnąć siebie z PZŻ. Jak widzicie, może być nawet na stanowisku prezesa, żeby tylko mógł być i „zamknąć” ( uniemożliwić ) listę wniosków, które uwolnić mogły powstanie myśli zabezpieczających przed tym, o co „martwią” się np. panowie w krótkich spodenkach. Zabiera głos w każdej dosłownie sprawie. Zna się na wszystkim. Nawet na psychologii, w której się wieczorami ciągle dokształca , jak wiemy.
„Robimy wszystko”, „nikt nie jest nieomylny”. To jego główna linia obrony. Seksmisja !!!!
Dorian Van Rijsselberghe .” Staramy się analizować, dlaczego tak się dzieje, że jest tak świetnie przygotowany na najważniejsze zawody.” ( najpierw musicie przemyśleć dużo na temat, co to znaczy „przygotowany na konkretną imprezę lub co znaczy umiejętności lub co znaczy niewiele naszym brakowało” – ale nie po dziennikarsku ). To właśnie efekt występowania braków wiedzy zawartej w całej książce-wiedzy o żeglarstwie, najlepiej skupić się na tej, która dotyczy żeglarstwa olimpijskiego. A gdzie taka książka się znajduje? Nie ma jej w PZŻ, nie ma też jej w redakcji Żagle, Wiatr itd. Nie wystarczy wziąć ludzi ze Stara, z Żagli czy prosto z AWFiS i wypełnić braki.
Ale króliczka możecie gonić. W tym jesteście bezbłędni.
I wiele, wiele innych obietnic, zgłaszanie różnych (zamiast wniosków i odpowiadania za to) apetytów w swojej niezłomnej roli w polskim żeglarstwie wektora olimpijskiego, zostawcie z dala od zawodników!
Ale to wyciąganie, oczywiście, że z kontekstu, to jeszcze nic takiego złego po mojej stronie, krytyka działań PZŻ, jak to, co już nie da się ocenić jako wyjęte z kontekstu, to to, jak dużo razy i ile tej treści jest po stronie Chamery.To nie jest kontekst, to przerażająca codzienność. Jako prezes PZŻ występuje wszędzie. W Żaglach, Wietrze, Żeglarski Info, Oczywiście strona PZŻ. Jest głównym komentatorem wszystkiego. Jego nazwisko i funkcja jest odmieniana przez redaktora strony, przez wszystkie przypadki. To jest główny powód niemocy. I wyobraźcie sobie, że skoro tak jest, a jest oraz to, że jego retoryka i moc tych wypowiedzi, ocen itd. jest ”frazobójcza, zabójcza dla tego sektora, gdzie taki człowiek działa.
Andy mówi, że największym problemem jest to, że w Polsce nie wyeliminowano ściągania w szkole. (wiecie, chodzi o ściągi). Wiecie, piszesz sprawdzian i próbujesz ściągać. Efektem jest zawsze produkcja mierności, bo
tacy ludzie co ściągali nie mają umiejętności weryfikowania innych. Nie mają umiejętności wyciągania właściwych wniosków, eliminowania szybkiego oczywistych przeszkód. Po prostu, jak dostają trochę władzy, to zaczyna być groźnie.
Tak jest z Chamerą. Obecnym prezesem PZŻ.
Niech zawodnicy np. desek, potem Kula, mają pretensje do niego, niech MS ma pretensje do niego, nie do zawodników.
Kropka.
Demagogii w ostatnim roku było „nie zamało”. Jak mówią ludzie zza wschodniej granicy.
Mieliśmy zjawisko, dosłownie zjawisko, że nikt, no, może mało kto by uwierzył, że może się tak zbłaźnić, skompromitować jak dokonał tego Nasz vice przywódca sportu, żeglarz medalista, którego dla PR-u warto było mieć, jak chciał Chamera. Nagle zniknął.
Strasznie niebezpieczne są te właśnie zjawiska. Czyli ludzie, których jeden rodzaj doświadczeń, tytułów, choć z tej samej dyscypliny, jest kartą przetargową przy przydzielaniu zleceń trudnych, szkoleniowych, metodycznych, technicznych itd. , za wyjątkiem logistyczno – transportowych przy sporcie, oczywiście.
Sport olimpijski jest wysoce skomplikowany na poziomie treści, w czołówce danej konkurencji ( mowa ciągle o olimpijskich klasach).
Ten nasz sport olimpijski nie strawi NIEDOSKONAŁOŚCI w umiejętnościach, niedoskonałości wiedzy ukrytych w wyniku powierzchownych ocen dokonywanych przez decydentów.
Nie strawi braków w wiedzy szczegółowej, specyficznej dla danej kategorii, grupy, klasy regatowej, ukrytych za medalami lub medalami w dziwnych klasach nieolimpijskich.
Chyba, że w ukryciu wszelkich decyzji np. personalnych, jest budowanie wizerunku kierownika/decydenta, na potrzeby jego własnej kariery działacza.
I podtrzymywanie swojej świadomości z przykładu i poziomu Seksmisji Machulskiego.
PODSUMOWUJĄC:
Tyle , ile Chamera zyskuje pracując usilnie przy budowie swojego własnego wizerunku, niezależnie od tego jak fajnie to dla Was brzmi i wygląda, ile ego pana prezesa, nomen omen, go wyprzedza,
tyle samo brakuje polskiemu żeglarstwu olimpijskiemu w najważniejszych imprezach światowych.
( niech biuro Chamery policzy różnicę kosztów, między ceną 4 miejsca Myszki w Rio i ceną średnią 21 medali Brytyjczyków na przestrzeni ostatnich 20 lat ! ) Ta różnica, to wszystko cena zabawy Chamery w wielkiego znawcę żeglarstwa wszelkiego na polskim i zagranicznym rynku.)
PS -1
Frazeologia- słowo używane tu jako wręcz stosowany zbyt często sposób przedstawiania pseudo argumentów, przy przesadzonym stosowaniu frazesów, banałów, czczych słów, zwrotów bez chronologii w wypowiedzi, bez tematycznego sensu.
PS -2
Gdyby Stephen Park znał polski język, gdyby obserwował co robi Chamera z polskim żeglarstwem, że zrobi se fotkę z nim i pokaże znów na „swojej stronie” (ze środkowym palcem skierowanym w moją stronę), to nie odwiedził by dziś biura PZŻ nawet pod pretekstem zaproszenia na kawę i ciasteczka.
Z uszanowaniem
Trener Kajetan Glinkiewicz
Czytajcie mnie w dwóch blokach tematycznych :
1. Jak żeglować szybko oraz
2. Blaski i cienie pod żaglami