BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – ZBIGNIEW STOSIO ZMARŁ.

 

Młodo, bo w wieku 72 lat,  zmarł dotychczasowy Sekretarz Generalny Polskiego Związku Żeglarskiego. Nasz Kolega.

Dotychczasowy, czyli w szczycie swojego oddania, na posterunku, po 30 latach non stop pełnienia tej funkcji w Zarządzie.

30 lat,  to dokładnie tyle ile liczy Polska po oddaniu władzy w Państwie po komunistach. Można więc powiedzieć, że ZBYSZEK jest twarzą tego co zaznaczone jest wielkim wzrostem swobód obywatelskich i rozwoju dynamicznego Polaków, silnym wzrostem dobrobytu obywateli i co za tym idzie, dobrobytu Państwa. Czyli okresu, trudnego, z niewiadomą w treści jak to robić ?

Polski Związek Żeglarski nie jest Związkiem, w czystej formie, sportu olimpijskiego.

Pełnienie więc funkcji „dyrektora” Zarządu urzędującego w PZŻ, wymagało od niego wielkiego wysiłku. Sportowa część Związku bowiem była na ciągłym, intensywnym wzroście, tak, jak wzrastało bogactwo państwowego budżetu i wielu obywateli i ich dzieci. Dotacje Państwa, a właściwie środki, a przez to ilość zadań do rozliczania, kontrolowania przez biuro PZŻ pod przewodnictwem ZBYSZKA,  sięgały do wczoraj jeszcze, nieomal 100 % wszelkich działań organizacyjnych w PZŻ-cie i należały do największych wśród polskich Związków.

To ZBYSZEK przez 30 lat przeprowadzał PZŻ przez ten cały okres NOWEJ POLSKI, pod rządami wolnych obywateli, nie zaś partyjnych nominatów lub innych, nowych typów karierowiczów.

ZBYSZEK STOSIO musiał się wykazać wyjątkową dobrocią, żeby nie dzielić pokolenia sportowego i pokolenia żeglarzy wg starego systemu znaczeniowego.

Tak. ZBYSZEK zarządzał wielkim i różnorodnym środowiskiem żeglarzy o polskim rodowodzie.

ZBYSZEK to kopalnia wiedzy o wszystkich epizodach, trudnościach i zasłużonych uniesieniach radości, z pokorą również przeżywający porażki.

Tą wiedzę i znaki przeżywania radości i porażek ZBYSZEK zabrał ze sobą na pokład „dobrego jachtu, żeglując korzystnym wiatrem i przy przyjaznym zafalowaniu”, bo to co najgorsze zostało tam, na ziemi.

Te 30 lat w PZŻ – cie to okres, w którym i ja miałem z nim kontakt. Pamiętam sporo ważnych epizodów, głównie jego skuteczności. Potrafił z wielką determinacją załatwić bardzo dużo tzw. „rzeczy niemożliwych”. Jedna trochę śmieszna, kiedy zostałem wyznaczony przez PKOL do pełnienia roli trenera w Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie, pojechałem w garniturze uszytym dla Zbyszka. Tak, to Zbyszek wyczuł pierwszy potrzebę wysyłania trenerów na ważne zawody w tym na Igrzyska. Odstąpił mi miejsce i umożliwił zebranie nieprawdopodobnie olbrzymich doświadczeń szkoleniowo – regatowych. Nieistniejących w naszym kraju. Tym rozpoczął zmieniać trudny proces wymiany działaczy na trenerów w zagranicznych wydarzeniach sportowych z pożytkiem dla Was dziś.  Ale i tak dojechał wtedy do nas, do Savannah.

Paręnaście lat później, wykorzystałem tą wiedzę, wiedzę o tym, jak wrażliwy jest STOSIO na nikczemności działań innych ludzi, dla których jak tylko chcą, to czarne może być białe, a białe, czarne.

Rzecz teoretycznie nie do załatwienia, załatwił prze pół godziny od naszej krótkiej rozmowy i dyrektor sportowy, ówczesny, podstawił kontener, którego długo nie chciał podstawić z powodu złośliwości, do załadunku sprzętu do Miami na zaprogramowane zadanie. Wtedy powiedziałem tak :” Kim jest człowiek w tym życiu, który potrafi, mimo mgły, ustawić przestawione kolory na właściwe miejsce?”

Płyń STOSIO po niebie spokojnie i z radością, a ci co zostali na ziemi, żeby Ci dorównać, muszą się mocno jeszcze starać.

 

Trener Kajetan Glinkiewicz

Czytajcie mnie w dwóch blokach:

1. Jak żeglować szybko oraz

2. Blaski i cienie pod żaglami

 

P.S.

Z tego co zaobserwowałem, to kilka osób napisało bezinteresowne wspomnienia i też słów kilka nakreślił  obecny prezes Zarządu PZŻ. Wydaje się na pozór, że mało.

Ale prezes, jak wnioskuję, nie miał zbyt dużo czasu i swobody w wyniku tej tragedii, do opowiadania o 20 latach wzajemnych zależności i relacjach, jak np. ja.

Ale z pewnością wiem , że na niego spadnie teraz potrzeba i obowiązek zagospodarowania i utrzymania ludzkiego potencjału, zbudowanego przez STOSIA w dużej mierze. Mam głęboką wiarę w to oczywiście, że dobre imię wśród olbrzymiej rzeszy ludzi środowiska będzie głosił ciągle, na różnych spotkaniach , to dobre imię i pamięć ŚP Sekretarza Generalnego, przypominając o owocnej współpracy między nimi.

 

Skomentuj

Komentarze

  1. Niestety, taki już los. Wszyscy kiedyś odejdziemy. Pan Zbigniew był aktywnym członkiem i sekretarzem generalnym.

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*