BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – CAŁOŚĆ NADAJE SIĘ DO KOSZA

TAŃCZENIE KRAKOWIAKA W PIÓRKACH PAPUGI.
Mr. WIATR w swoim komercyjnym biuletynie reklamowym zamieścił, prawdopodobnie na razie bezpłatny, spot reklamowy Pana Tomasza Chamery.
Tematem spotu jest program powyższego na funkcję prezesa PZŻ, a poniżej cytat następujący w związku z tym.
Że jest:
….„jedyną osobą, która kilka tygodni przed wyborczym zjazdem PZŻ zadeklarowała gotowość do pracy na stanowisku prezesa”. 
Co oznacza w tym przypadku słowo „gotowość” to wymaga głębszej analizy. Będzie dalej.
Ale mamy tu dwa istotne wątki. I tu prosiłbym Was o zapoznanie się z tym spotem na stronach Magazynu WIATR.
Następnie odłóżcie wszystko w stan dojrzewania, na co najmniej 12 godzin, w chłodne miejsce.
Tak jak ja zrobiłem. Zrobiłem, choć nie musiałem w tym wypadku, gdyż jako najbardziej doświadczony w materii ww osoby która „deklaruje gotowość”, mogłem usiąść do klawiatury od razu.
Chciałem jednak lepiej wykonać swoją robotę, bez zbędnych emocji, a przede wszystkim chciałem lepiej dotrzeć z argumentami do ludzi, którzy będąc pełnego serca orędownikami żeglarstwa w ogóle, aby mogli lepiej zweryfikować to co pisze nasz „bohater”, bez cienia zauroczenia w nim, po prostu neutralnie. Bez uwzględniania laurek koloryzujących i sporej jednak przesady, od której
wręcz roi się.
Przy ocenianiu wartości kandydata należy oceniać to, co ten kandydat zrobił, czego nie zrobił, a miał zrobić, jakie ma epizody charakteryzujące jego przydatność, jaką ma faktyczną wiedzę, ile merytorycznych wpadek, podejrzanych działań o charakterze konfliktów interesów ( Gdynia), czy jego działalność w ISAF-ie jest transparentna i jego reprezentacja Polski jest w interesie Polski ( np.głosowania o wyborach klas ), dlaczego rozłożył klasy jednoosobowe, dwuosobowe, jaki miał w tym interes, osobisty czy strategii rozwoju wg. własnej logiki i odpowiedzialności? itd. Czy w końcu zadziałał syndrom jakiejś zemsty, koszt destrukcyjnego efektu motyla płaci polskie społeczeństwo, w naszym przypadku potencjalni i aktualni zawodnicy.
Coć na pewno jest na rzeczy gdy przeanalizujecie wyniki Igrzysk w Pekinie, Londynie, Rio. Wyniki ostateczne do realnie zakładanych.

A nie ile ma dyplomów, różnych kursów, stopni trenerskich, naukowych, jeżeli to powyżej pokaże bladość ich znaczenia. ITD, ITD…
Nie zaś to jak tańczy krakowiaka w przebraniu w piórka kolorowej papugi.
Należy ujawnić kuriozalne decyzje, kompromitujące Polskę i polskich zawodników, które kosztowały Polskę niezdobycie kilku pewnych medali olimpijskich!
Nie zaś to, że ma długi staż w PZŻ administrując działania, przeważnie na odległość, gdzieś w tym czasie „prowadząc zajęcia ze studentami”.
Ale o powszechnym nepotyzmie na podwórku sportu PZŻ, którego jesteś głównym autorem !

Ten obywatel zgłaszający „gotowość” jest bardzo trudnym rywalem w walce o uwiarygadnianie jego słów.
Permanentnie się nie przyznaje do winy, a publiczny, otwarty głos „oskarżycielski” pojawia się z dużymi trudnościami natury takiej, że pochodzą od osób „zależnych” od Chamery i też nie maja siły odwagi. To tak, jak statystyka wszelakich reklamacji zepsutego towaru w tanim sklepie. „ Towar jest uznany przez konsumentów bo nie mamy reklamacji”- mówi sklepikarz.
Wszystko jasne.

Wiele osób spośród nas odczytuje jego hasła zbyt powierzchownie. Nie analizuje realizacji z powodów takich, że żeglarstwo olimpijskie skupia zaledwie kilka osób pilnujących tą materię, a z tej pozycji trzeba też mieć sporo międzynarodowego doświadczenia i wiedzy. Stąd kto inny jest wściekły i nazywa rzeczy hipokryzją lub kuriozum, a kto inny bije brawko.
Trudno jest też zdyskontować jego treść propagandy reklamowej natychmiast po ukazaniu się jego tekstu, bo to nie ja mam to dyskontować, tylko osoby mające wpływ na jego wybór lub nie. Potrzeba czasu. A kandydat na bieżąco zasypuje nas tonami przechwał i to w różnych miejscach, na co trudno reagować odpowiednio szybko.
Zarząd PZŻ nie robi tego w ogóle, po śmierci Szosta.
Tu największym problemem, a szczególnie wskaźnikiem, jest nie to co zawiera tekst tej, nazwijmy to konstytucji do działania kandydata, a to jak i kim będzie ona realizowana.
Można napisać każdy wspaniały, porządny tekst opisujący działania do realizacji. Natomiast to, czy taki plan stanie się faktycznie motorem do działania, to sprawa tego, w jakiej kulturze zarządzania sportem jest taki PZŻ. Czy potrafi, raz, zweryfikować treść takiego ekspose, dwa, czy potrafi szczegółowo i profesjonalnie to rozliczyć. Tu jest bardzo słabo. Chamera w systemach wyższej kultury nie istniałby już po paru miesiącach takiego działania.
Sprawdźcie co stało się po Rio z head coachami Holandii i Nowej Zelandii. Oba kraje zdobyły wiele wspaniałych medali w Rio. Ale to nie wystarczyło, żeby trzymać ich na stanowiskach !!!
Chamera nie będzie nic lepiej niczego robił gdyby został prezesem, znamy jego retorykę, retorykę „rządzenia przez dzielenie”.
A to w prostej linii doprowadziło do braku krytyki ze strony zawodników i trenerów( Oficjalnie).
Boją się popaść w niełaskę pana. Taka jest sytuacja z Chamerą. A to w dalszym ciągu pachnie niemożnością rozwijania tego jakościowego treningu i jakości w sztuce żeglowania.
Straszenia, że idzie zmiana, bo pan kandydat wreszcie zacznie współpracować z „fachowcami z zagranicy” jest dla mnie śmieszna i infantylna. Nie słyszę nazwisk. A nie podawanie nazwisk wskazuje na chwyt słabej jakości.
Dotychczas było kilku tzw zagranicznych trenerów. ( za czasów Chamery- 16 lat).
Pierwszy to był Trevor Mullar od SailCoacha, tu kompletna katastrofa z niewiedzy tego, że Trevor to nie trener , a organizator życia sportowego, uzupełniającego, dla ubogich federacji żeglarskich, gdzie w ogóle nie ma trenerów i pieniędzy na własne szkolenie.
Potem był Mark Rainolds, świetny regatowiec,żaglomistrz, ale nic nie wzbogacił jakości. Wolny kurs załogi Stara w Londynie był zaporą do zdobycia potencjalnego medalu, zamiast bronią.
Wolny kurs się ćwiczy, bo to skomplikowana koordynacja nowoczesnego żeglarstwa, a nie siłowa gra między bicepsem, a żaglami, gdy nie patrzy YURY. Biedny Reinolds zderzył się tu ze ścianą, a Chamera był właśnie tym, któremu brakowało potrzebnej w głowie wiedzy na stanowisku head coacha, aby podjąć właściwą decyzję. Wiedzy, a dalej reakcji której zwykle pożądają wszystkie teamy pretensjonalne.
Stanowiska sportowych przywódców to stanowiska zarezerwowane dla najlepszych praktyków i regatowych trenerów, z wiedzą. Chamera niestety przez lata tego nie spełniał, a to zrodziło nieuleczalny jego problem. Problem zachłystywania się swoimi pomysłami.
( O tych kuriozalnych decyzjach już niedawno pisałem jakie to „błyskotliwe” decyzje dla zakupu Stara, który miał sam płynąć, decyzje globalnie destrukcyjne podejmował wtedy kandydat!). Rezultat w Londynie? Poza połową stawki i łzy w oczach.
I jeszcze jeden zagraniczny trener fachowiec, do którego Chamera, kandydat, wysłał polskiego zawodnika klasy Laser, Kacpra Ziemińskiego. To Joso Jakelicz z klubu Mornar w Splicie.
Historia tu ma nieco inny destrukcyjny kształt niż dwie poprzednie. Otóż to historia rozwalania polskiego Lasera. To celowa destrukcja po to, żeby wyjeżdżając, kandydat na prezesa mógł zlikwidować dobrze działający system szkolenia w tej klasie w Polsce, bo tam byli jego groźni rywale, bez strat dla jego protegowanego Ziemińskiego. To była prywata z fajerwerkami i środkowym palcem akcja. Zarząd milczał, bo był wprowadzony w błąd !. O ile siła szkolenia się w Splicie miała dużą gatunkową wagę dla Ziemińskiego, to odbyła się kosztem narodowego interesu dla wszystkich zresztą konkurencji jednoosobowych, które zostały rozłożone na części pierwsze właśnie przez Chamerę. Jak wiecie Finn i Laser Radial sięgnęły takiego dna, że nawet nie zakwalifikowały się do Igrzysk w RIO! To nie wina Tuska, to wina Chamery. On to aranżował i akceptował uważając się za genialnego stratega .
Stąd też ironią jest używanie słów typu NARODOWA FUNDACJA, bo to brzmi jak kpina z nas i z Was i naszego kraju. Człowiek tak porażająco nieudacznie i rozrzutnie rozporządzający polskim potencjałem miałby teraz „wykorzystywać polski potencjał”? Gratuluję . Nie damy się nabrać. Nie będzie zgody na „wspieranie sportu” wg. Chamery.

Myślicie, że to pierwszy raz Chamera kandydując na funkcję był „boski” w napisaniu ekspose na stanowisko. Nie, moi drodzy!
Twardym dokumentem autorstwa Chamery z 2008 roku, ogłoszonym na stronach PZŻ, to ekspose Chamery na dyrektora. Treść, która wyglądała obiecująco, a po 4 latach okazało się, że ani jedna rzecz nie była nawet tknięta do realizacji. Ani jedna. Ktoś mu to napisał??
Nikt go nie rozliczył. Dokonałem analizy tego dokumentu i „realizacji” i wysłałem do PZŻ. I nic. Karawana pojechała dalej.
Taka porażka , jakby autor sam nie wiedział co napisał. Już wtedy coś pachniało tym stylem w walce o nie przyznawanie się do słabości i pomysł na słówka ładne, teoretyczne, zasłyszane pewnie w jego „drugiej pracy.” Gdzie też „dokonywał aktów, cudów”, żeby wyszkolić „T… Y… L… U” studentów i studentki.
Przy okazji naopowiadał studentom pracownikom AWF-u, jakim to wielofunkcyjnym, niezastąpionym człowiekiem jest.
Potrzeba też więcej czasu, żeby przekonać mniej obeznanego , że jego spot wyborczy, analiza sytuacji, to stek banałów, cynizmu, hipokryzji.
Kłamstw w ważnych sprawach dla PZŻ, efektów szkoleniowych polskich sportowców, kłamstw wynikowych wobec nawet Ministerstwa Sportu. Kłamstw dla swoich prywatnych korzyści.
Ten ubogi autor doskonali te środki obietnic, zafascynowywania własnej osoby dla pokazania jaki jest „niezbędny”, wzbogacając techniki propagandy z roku na rok, zaskakując tym wielu z Nas/Was niestety.
Tu mam nieodparte przekonanie, że funkcje, którymi się przechwala, zresztą płonne wartościowo, to funkcje, które są środkiem do reklamowego celu na drodze kariery, a ze stratą dla sportu.
Ze stratą dla Was, żeglarze regatowcy, rodzice, trenerzy, działacze klubów.
Jak jest taki chętny do tworzenia, niech tą Narodową Fundację Rozwoju Żeglarstwa zarejestruje będąc poza PZŻ. A potem zobaczymy.
Będzie to wielką ulgą dla szkolenia regatowego, ulgą dla wszystkich trenerów szkolenia olimpijskiego, dla przyszłych olimpijczyków. A Twoja Milena odetchnie z ulgą i obroni się przed kolejnym wstydem.
Mam tez pełne przekonanie, że Chamera nazywa tą kampanię bardziej jako” jestem gotowy”
niż „ chce na 100 % zostać prezesem”. Bo potem mam w rezerwie fotel gdzie indziej.

Jest o tym też z kim to Chamera będzie współpracował i to niekoniecznie z pozycji prezesa.
Dla niego jeszcze lepsze będzie zostać dyrektorem ponownie, ale z pełnią władzy. Za pieniądze.
To co robi jawi mi się bardziej jako swego rodzaju szantaż dla konkurentów, niż prawdziwe myślenie o misji społecznej. Idzie vabank. Traktuje to jako obrona ostateczna. Będzie mógł Milenie powiedzieć, „zrobiłem wszystko” co mogłem. Walczy o punkty wyborcze, będzie chciał je zamienić na etat w PZŻ.
A wtedy już nie będzie robił tego co opowiada nam wszystkim.

Acha, nie zupełnie żartobliwie.
W ekspose zabrakło moim skromnym zdaniem, mimo dużego rozpędu, obietnicy współpracy z fermą indyków i stadniną koni w Janowie. Naprawdę.
Myślę, że Chamera by to dopisał, gdyby usłyszał, że choć jeden delegat kupuje w tej farmie indyki, lub syn innego delegata ma tam swojego ogiera, który jeszcze nie zdechł.
W porę się jednak musiał zorientować, że te banały mogłyby zorientować delegatów, że to kabaret.
Ale tak niestety gra Chamera w walce o ciąg dalszy.
Też obietnice zatrudnienia w PZŻ od zaraz, jak tylko zostanie w PZŻ, bez weryfikacji, to kupowanie , jak to nazywa „współpracy”. A chodzi o daleko posunięte działania agitacyjne dla poparcia. I to obojętne jak wiarygodne umiejętności prezentują ci „pomocnicy”.
Przecież to my zapłacimy cenę marazmu i kontynuacji średniości za wielkie pieniądze.
Byle przetrwać następne 4 lata.
Gdy przeczytacie ten Chamery głos we własnej sprawie, nazwę go, propagandowym , to znajdziecie tam mnóstwo przyjaźni Chamery do wszystkich organizacji, chęci współpracy ich z Chamerą i odwrotnie.
Przede wszystkim z Okręgowymi Związkami Żeglarskimi, Klubami. Stamtąd idą głosy na Sejmik, przede wszystkim.
To niewiarygodnie bezczelne przekonanie Chamery, że większość czytelników i delegatów to głupcy, mnie przeraża. Rozumiem sytuację. Choć ten proces musi jednak mieć jeszcze jeno dno.
To dno w samym opisywanym człowieku. W jego uzależnieniu od gry w rządzenie bez odpowiedzialności i kary.

Czy na stanowisko trenera głównego, dyrektora, vice prezesa do sportu, prezesa, prezydenta EUROSAFU, wszystkie te pochodzące z jego głowy wypociny, to prawdziwy obraz mówiący, że to nie ma żadnej rzeczywistości związanej z potrzebami jakości i skuteczności szkolenia, na jakimkolwiek poziomie szkoleniowym. Jeszcze raz. SZKOLENIA REGATOWEGO.
Dlatego też na wszelki wypadek umieszcza parę nazwisk o szyldzie „medaliści”, Olimpijczycy, „czy fachowcy zagraniczni! Żeby wypełnić rubryczkę dla bardziej ambitnych analizatorów.
Ta, Chamera,…….. już mi się nogi ugięły.
Ta retoryka, to była od początku jego broń w walce o stanowiska. To wszystko co miał do dyspozycji. Wiem to dobitnie. Mam swoje źródła uzupełniające.
Twoi fachowcy byli w Rio !
Z psychologiem panią Mileną na czele.
Zabrałeś ją w poczuciu nadziei, nadziei bycia „przywódcą mózgów naszych reprezentantów”. No a Ona zderzyła się ze ścianą.
A w wyniku tego, nasi reprezentanci nie dali rady być sobą. Nie może być więcej Igrzysk z Tobą, bo Igrzyska to Nasza Sprawa. Koniec !
Tak wyglądało na każdych Igrzyskach na których byłeś. Zawsze trochę inaczej, ale ogólnie zawsze toksyczna dominacja była po twojej stronie. Jak był medal Mateusza w Atenach, to chodziłeś jak paw. Choć to Zero Twojego udziału. Deskarze? Zero Twojego udziału medalowego. Twoim udziałem to te porażki, bo na 4 Igrzyska , 3 razy przywiozłeś deskarzy do kraju na tarczy. Poranionych psychicznie. Jest jak wiesz sporo konkretnych na to argumentów i dowodów. Gdyby nie to, że deskarze lubią tą pracę, bo mają zadowalające apanaże finansowe, żyją z tego, ciesząc się, że reszta dyscyplin olimpijskich leży daleko albo na dnie, albo z „powyłamywanymi kończynami”.
Zostaje Ci jeno tańczenie KRAKOWIAKA. A tym nie jesteśmy zainteresowani.

Jest też na łamach jego cyniczna ocena wyników olimpijskich w Rio, choćby na .SAILING.ORG.PL.,
Opisałem ten stek kuriozalnych pomyłek wyników. Opis tych wyników w sposób, który miał Wam pokazać, że w sumie było bardzo dobrze, tylko zabrakło jednemu zawodnikowi „ odrobinę szczęścia”. A pozostałych 4-ech zdobyło świetne rezultaty ! Krętactwo łamane przez chamstwo. Bo żaden zawodnik nie osiągnął zakładanego wyniku. Żaden osobiście nie spodziewał się tak niskich lokat!

Zarówno ŻAGLE, jak i WIATR wydrukowały propagandowy spot, Chamery jaką to świetlaną przyszłość chce mieć w PZŻ, i jak dużo naobiecywał wszystkim żeglarzom, podmiotom,
w sumie służąc nam, żeglarzom!

SAME OBIETNICE I MYDLENIE OCZU nie dotyczą tylko nas, potencjalnych wyborców władz PZŻ, ale wydrukowanie ich nie na stronie POLSAILING.ORG.PL , a w ŻAGLACH I WIETRZE to efekt konfliktu i dezaprobaty, z powodu założenia profesjonalnego portalu internetowego POLSAILING.ORG.PL w PZŻ, przez oponenta Chamery, obecnego Prezesa Wiesława Kaczmarka
Wracając do treści przedwyborczych „tekstów” Chamery.
Jest ich już więcej. ( ŻAGLE + jakiś gdyński portal ).
Czytając je na pierwszy rzut oka jest tam zawsze chaos. Połowa zdań/ twierdzeń nie pasuje do tematu.
Inne twierdzenia to hasła, w których autor sam nie wie o co mu chodzi i jak to zrobi, przy tylu srokach trzymanych za jeden ogon, czy jak to zrobi intelektualnie?
Jeszcze do tego sporo twierdzeń typu, jakby chciały sobie połamać nogi.
NO I TA PEWNOŚĆ SIEBIE CHAMERY. !!!!!!
Jak przez ostatnie 16 lat.
I TO słowo „ON”, ! ……że doszedł do wniosku! albo jest autorem strategii – coś naprawdę pięknego.

CAŁOŚĆ NADAJE SIĘ DO KOSZA. Jego kandydatura też!!!

Jeśli przez najbliższy tydzień nie będzie zdolny do poprawienia tekstu spotu, to na scenę tego cyrku wyjdą zebry, a potem lwy.
Moi drodzy, żeby bliżej zaprezentować Wam dalsze szczegóły moich wniosków, musiałbym i tym razem poświęcić nie tylko parę godzin, ale kilka stron więcej, żeby zdanie po zdaniu przeanalizować lub ocenić bądź realność zamiarów, ich szanse powodzenia, a przede wszystkim wiarygodność.
Na razie to jedna smutna gra miotającego się, chorego na władzę i nienawiść do wszystkiego i wszystkich, którzy znają się na żeglarstwie olimpijskim od podszewki ( zwłaszcza tym trudniejszym, łódkowym, ale nie tylko), więc nie jest im po drodze z tym biedakiem. Ludzie ci widzą, a też doświadczyli beznadziei jakiejkolwiek nawet dyskusji w towarzystwie tego „sprawdzonego wielokrotnie człowieka”.

Mision imposible. Mision tragical.
Trener
Kajetan Glinkiewicz

Czytajcie mnie na dwóch blokach
1. Blaski i cienie pod żaglami
2. Jak żeglować szybko

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*