BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI – PODSUMOWANIE SEZONU ŻEGLARSKIEGO

Jeszcze raz chcę użyć tytułu :„Podsumowanie sezonu żeglarskiego”,
który pojawił się w okolicznościach po tym, kiedy podczas Galii Polskiego Związku Żeglarskiego, Prezes Wiesław Kaczmarek, krytycznie ocenił sytuacje nie spełnienia obietnic wynikowych w Rio.
Wystąpienie Wiesława Kaczmarka na Galii znajduje się w niezmienionym kształcie na stronie PZŻ,
sailing.org.pl .
Także wywiad z Wiesławem Kaczmarkiem znajduje się ciągle w niezmienionej treści na tej samej stronie sailing.org.pl.
Zwróćcie uwagę jak często podkreślam słowa „niezmienionej”i „ciągle”.
Jest to wynikiem tego, że unia personalna rządząca „sportem” w PZŻ, która ma od dawna skłonności majstrowania w wynikach, przekazach informacji sportowych, informacjach o charakterze formalnym itd., mogła wpłynąć choć na to, żeby wymienione wyżej dwa wystąpienia Wiesława Kaczmarka, niekorzystne dla Chamery i jego działań na przestrzeni lat, zniknęły z firmamentu. ( dowody w redakcji)
Nie żartuję.
Na dowód, że nie żartuję przytaczam fragment z wpisu na stronie sailing.org.pl. „PODSUMOWANIE SEZONU ŻEGLARSKIEGO. Wprawdzie na końcu nie ma podpisu autora, ale tak jak wcześniej wspominałem, co nie jest podpisane jest zaakceptowane przez prezeso/dyrektora PZŻ. Nie może być inaczej.Taka jest hierarchia i odpowiedzialność. Sprawdziłem.
Cytat:
„ Na najważniejszą imprezę czterolecia lecieliśmy z apetytami na medal. Niestety zabrakło odrobiny szczęścia. Piotr Myszka zajął najgorsze dla sportowca czwarte miejsce. Medal stracił w ostatnim wyścigu. Nasza Załoga Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński zajęli miejsce szóste. W dziesiątce znalazły się również Agnieszka Skrzypulec i Irmina Mrózek Gliszczyńska. Na miejscu czternastym regaty ukończyła Małgorzata Białecka a Kacper Ziemiński był osiemnasty. Wyniki naszych zawodników pozostawiają mały niedosyt, ale miejsca w pierwszej dziesiątce potwierdzają przynależność do ścisłej światowej czołówki.” Doskonale ! Naprawdę.
Chamera sugeruje coś dwuznacznie, że liczył na ten medal od Myszki. Ale Białecka miała, wg światowych mediów, większe szanse.Była notowana tam jako pewna medalistka. Jedyna z Polski. Więc tylko Myszka wpłynął na to, że Chamera i Kowalski wrócili na tarczy? Ciekawe..
Myszka przegrał w sumie minimalnie. Jednym punktem! A cała reszta co? Też jednym punktem przegrała prognozy i oczekiwania?
Bronicka zapytała siebie w swoim profesjonalnym opisie po RIO.
cyt. ” Kto zawiódł?”" NIKT”. ..padła profesjonalna auto odpowiedź. Nikt? To ja już nie wiem. To może same wyniki są rozczarowujące?
A nie praca szkoleniowa nad nimi. Ciekawe,. …..ale czytajcie dalej.
Aha…. przypominam sobie teraz….jak gram w LOTTO. Jak nie trafiam trójki, tylko dwóję, to też mówię że mam pecha. Zabrakło tylko odrobię szczęścia!
Ale czytajcie dalej.

Ten tekst znają wszyscy z PZŻ, Chamera, Kowalski, Przybytek, Kołodziński, Kacprowski itd., i choć minął już miesiąc, nikt z nich nie sprostował tego, że 49-er nie był szósty, lecz ÓSMY ! Tekst jest oficjalnym tekstem dyrektora i wice prezesa PZŻ!!! To jest dokument, na którym bazujemy my wszyscy, którzy mają rozliczyć Chamerę na Sejmiku PZŻ z jego dokonań ujemnych i dodatnich. Na podstawie sfałszowanego i zagmatwanego dokumentu? To woła o pomstę …….!
Gdyby pierwszy raz miał miejsce podobny przypadek „zmiany wyniku” przez Chamerę,
można by uznać, że jest to niezamierzony błąd.
Ale taki ktoś jak ja, który patrzy Chamerze na ręce, który zna historie wszystkich chamerskich tzw. „dwuznaczności”, „niezamierzonych zaniechań”, nie mam wątpliwości, że nie mamy do czynienia z niechcianym błędem. Przez gardło mu nie przejdzie samokrytyka, więc my to musimy robić. Właśnie zrobił to Wiesław Kaczmarek. Nie jestem więc sam.
Chamera mocno kontroluje co się tylko da i jak się da. Na pewno woli, żeby jedno z miejsc
w Igrzyskach było 6-te niż 8-me! Żeby opis wyników wyszedł korzystnie dla niego. Szczególnie w tym roku. A tu nagle sam prezes zabrał głos.
Artykuł „ PODSUMOWANIE SEZONU ŻEGLARSKIEGO” pojawił się po krytycznym dla niego, wystąpieniu Wiesława Kaczmarka na Galii i w związku z tym wystąpieniem, jako propagandowy, „niechcący” odprysk.
A zaraz po tym, jak Chamera wstawił ten błyskotliwy, mający stwarzać wrażenie zgoła odwrotne, czyli bardzo pozytywne, że sport w 2016 roku miał same sukcesy, tylko „zabrakło trochę szczęścia”, wróć !( Nawet „ odrobinę”), pojawia się wywiad Moniki Bronickiej z Wiesławem Kaczmarkiem.
Przeczytajcie ( 5.01.2017)
Jest jednak wciąż w tym samym tonie co wystąpienie na Galii. Czyli krytyczny dla niego..
Zresztą po prawdzie ten sam Wiesław Kaczmarek, prezes PZŻ, w przeddzień wylotu do Rio powiedział min…” że owszem mamy szanse medalowe ( l. mnoga) , ale mogą to być też miejsca w szóstce,…. wszystkie….” . To jego przekonanie wynikało przecież ze ” szczerych” rozmów z Chamerą i Kowalskim ! Naprawdę. Więc spójrzcie na efekty. Gdzie mieści się te „odrobinę” szczęścia?
Trudno nie skomentować tych wydarzeń, tych nowych akcentów w historii obecności Chamery w Polskim Związku Żeglarskim, akcentów krytyki nie płynącej z Kajetana Glinkiewicza ust, lecz z ust Prezesa PZŻ, Wiesława Kaczmarka.
Powiem więcej.
To, że jako antidotum na krytykę Kaczmarka jest przerobiony wynik tak oczywisty, bowiem miejsce ósme jest przerobione na szóste, to Chamery wyrafinowana tzw. socjotechnika, to część „miękkiego” przedstawienia klęski Igrzysk Olimpijskich przez Chamerę, jego własnej klęski, tzw. „człowieka uni personalnej”. Jak to, że miejsce „w dziesiątce” lepiej brzmi niż miejsce „10-te”. Widzicie tu brak konsekwencji w tych wyliczankach Chamery, prawda? Miejsca w dziesiątce, Przybytek szósty, Skrzypulec w dziesiątce to brzmi jak to, że oba miejsca gdzieś w okolicach środka dziesiątki. Podniósł miejsce Przybytka i zasugerował, że to drugie Agnieszki też jest wynikiem podobnym w dziesiątce, czyli podobnie jak Przybytka, szóste. Świetnie , co nie? Dlatego napisał, że to miejsca świadczące o przynależności do światowej czołowki. Gdyby napisał: ósme i dziesiąte, to już by tak nie brzmiało dobrze. Podoba Wam się to wyjaśnienie?
Pozostałe określenia zawarte w przytoczonym akapicie dotyczą braku szczęścia.
Dokładnie : „zabrakło tego szczęścia odrobinę”, a byłby medal i Chamera wróciłby z Igrzysk z tarczą. Gdzie wielka porażka pozostałych klas nie miała by już znaczenia. A to przecież wciąż ocena z medalem w tle, pogrążała by jeszcze bardziej zrujnowane przez Chamerę konkurencje łódkowe.
Co z tym tzw. szczęściem, które wg. Chamery miało by załatwić proces nie rozliczenia go z oczywistej, totalnej klęski jego autorstwa.Rozkładania sukcesywnego konkurencji łódkowych do stanu krańcowego. Przez egoistyczne myślenie i nieprofesjonalizm.
Nieudolności żeglarskich procesów, przykrywanych „fachowcami” z nieżeglarskich gałęzi około sportowych.
Otóż tego szczęścia, np. Myszce, zabrakło dużo więcej niż mówi pan Chamera. Jeszcze więcej niż szczęścia jakie otrzymaliśmy w Londynie w RSX-ie.
Chciałbym przypomnieć ( nie Chamerze i Kowalskiemu), że żeglarstwo jest sportem indywidualnym. W wymiarze analizy, najwłaściwszym jest ocenić najważniejszą imprezę 4-lo lecia w podejściu całościowym, szczegółowym, czyli wszystkich personalnie i osobno.
I Kaczmarek nie tylko wyraził się o klęsce całości tych, którzy pojechali na Igrzyska, lecz też o tych klasach, które nie pojechały na Igrzyska, bo się nie zakwalifikowały po raz pierwszy od 20 lat ( Finn, Radial), ujmując to delikatnie, bo trochę, że na Gali, bo trochę, że o swoim PZŻ-ecie. Razem ująwszy to dwa razy więcej klęski i krytyki na tego samego dyrektoro/prezesa.
Wyraził się o klęsce mając też na myśli „sztab”, czyli ludzi Chamery.
I to jest NOWUM. NOWUM, że skierował tą krytykę do Chamery i Kowalskiego ( „ nie ziściło się” , choć miało być jak w deskach).
Pozwólcie, że przejdę to tego magicznego słowa ODROBINĘ SZCZĘŚCIA, przypomnę co z tym szczęściem było naprawdę. Czy to była odrobina, czy jednak aż tyle, że to wykracza poza granice szczęścia, a wchodzi mocno w granice braku mocy i umiejętności szkoleniowej w PZŻ.
Czy w analizie trenerów o Igrzyskach jest mowa o szczęściu? Chyba tylko w przypadku szczęścia Przybytka i Kołodzińskiego, że dzięki szczęściu zaistnienia sytuacji protestowej awansowali, gdyż żeglując na dalszej pozycji, bo za to dostali „redress” i mogli się znaleźć się na 10-tym miejscu do Medal Race-u. Potem popłynęli va bank i przesunęli się na 8-me. Powtarzam ÓSME ! Nie szóste, jak „pomylił” się Chamera!
Stwierdzenie : „ Niestety zabrakło odrobiny szczęścia” bez wątpienia dotyczy wyników zawodników wymienionych poniżej tych słów ubolewania. Czyli wszystkich. Tak to brzmi.
Więc komu zabrakło szczęścia? Wg tego co graficznie widać w treści tego tekstu, wszystkim, którzy zostali tam wymienieni.
Myszce, któremu zabrakło nie odrobinę szczęścia, tylko „bardzo dużo szczęścia”, bo od 4-ech ostatnich wyścigów nieprzerwanie uciekało mu szczęście.
Białeckiej uciekało szczęście w każdym wyścigu od pierwszego do przedostatniego ( oprócz Medal Race-u), tak dużo szczęścia, jakby 2x więcej niż dopuszczalna norma. Norma nieszczęścia, oczywiście.
Aż zabrakło miejsca na jakąś naprawę przez specjalistę od psychologii (np.).!!!! Może gdyby było mniej nieszczęścia, może dała by radę?
Światowe media przed Igrzyskami oceniały Białecką na pewny medal, ( nawet Myszki w tej grupie nie było), sam to słyszałem. Dlatego milczałem z pokorą. Więc logiczniej było by narzekać na porażkę i brak ” odrobiny szczęścia Białeckiej, a nie Myszki !!!
Dla Przybytka i Kołodzińskiego, jak już przedstawiłem, szczęścia było w odpowiedniej dawce i w odpowiednim momencie,…… i to raduje.
Ziemińskiemu też brakowało szczęścia? Chciał być w ósemce, a reszta to porażka. Jak ogłosił przed wyjazdem na Igrzyska. Więc nie zgłaszał nic o braku szczęścia ! To uczciwe.
Skrzypulec i Mrózek Gliszczyńska nic o braku szczęścia nie mówiły. Więc skąd Chamera zauważył brak? ( Chyba, że tu Chamera myślał o sobie, nie dzieląc się tym z dziewczętami.)
Ale za to, jak donosi giełda informacji, to trener dziewczyn za przyczynę słabego miejsca podał ponoć ich słaby stan techniki żeglowania ! Wiedziałyście o tym, do diaska?
Czyli generalnie dziewczyny osiągnęły jednak swój duży sukces, bo mają top „10” !!!, bez dobrej techniki.
Tak myślę. Swój sukces na pewno.
Bo technika to element sztuki żeglowania dla szybkości, trenowany głównie przez trenera tej klasy. Przez jego system wiedzy o technice, model techniczny, przy użyciu metodyki treningowej. A nie przez trenera głównego, który odpowiada za zupełnie coś innego i basta. Widocznie nie miał „koncepcji”, do czego namawiał Andy Zawieja w wywiadzie w grudniu.
Z tym szczęściem to może być jednak inaczej. Może być to mowa o szczęściu Chamery czy Kowalskiego głównie. Oni mogli liczyć bardziej na szczęście niż…….Ten jeden medalik przykrył by całe niedołęstwo panujące od wielu lat, jak i po dojściu Kowalskiego do dream teamu uni personalnej. Było by super!
Ale wkrótce zobaczymy pewnie więcej.
Reasumując. Na łamach dzieje się więc coś niesamowitego. Prezes Kaczmarek delikatnie, ale jednak stanowczo ocenia podstawowe efekty sportowe na minus, a mianowany przez niego vice prezes, unia personalna, na plus.
No i bądź tu mądry!
A ja patrzę, czytając sailing.org.pl., co się dzieje z polskimi zawodnikami różnych grup teraz i widzę.
Są dwa zjawiska.
Jedno to zgrupowania kadry w górach, na biegówkach, salach gimnastycznych, chcących w 10 dni zbudować formę fizyczną na kwiecień, odłożywszy żaglówki do magazynu.
Drugie zjawisko, to poza PZŻ-towskie, gdzie młodzi ludzie klubowo trenują jednak przy pomocy swoich żaglówek, lub wypożyczonych i to na wodzie, np. w Hiszpanii.
Jeżeli idzie o to pierwsze zjawisko, to widzę, że nie widzę żadnych zmian z okresu ostatnich 4 lat sprzed Rio.
W sumie widzę następujący charakter obu zjawisk.
Pierwsze to zjawisko braku żeglarstwa w żeglarstwie.
A to drugie, jednak mocno odmienne.
I za to drugie Wam bardzo dziękuję. Jeszcze żeglarstwo nie zginęło dzięki Wam i Waszym rodzicom.
Tak też gorąco podziękował Wam prezes Kaczmarek na Galii ! Wam podziękował. Wam, a nie
Chamerze i jego specjalistycznej sztabce.

Andy Zawieja w wywiadzie z 2-go grudnia ( tam gdzie jest też wypowiedź Tytusa Konarzewskiego),
powiedział :

„1. Brak generalnej koncepcji i wizji jak ma wyglądać szkolenie. Konsekwencją jest miotanie się pomiędzy różnymi pomysłami, z których większość to strata czasu i pieniędzy. Pomysły specjalistów od biomechaniki, meteorologa, doktora, fizjologa tworzą zasłonę, która przykrywa problemy żeglarstwa. W generalnej koncepcji ważnym założeniem jest zrozumienie faktu, że żeglarstwo jest sportem indywidualnym, ale do osiągnięcia wyniku potrzebny jest team. Najlepiej budować go w domu, klubie, kadrze, a jeżeli się nie da, to na zewnątrz.”

A tu, dzięki temu, że zajęcia na wspomnianych zgrupowaniach żeglarskich bez żeglarstwa, odbywają się zgodnie z programem, bo muszą, dowiadujemy się co jest w tym programie i co de facto najważniejszego się odbyło.
Ja bym myślał, że powinno się odbyć coś na temat” technicznych podstaw szybkiego żeglowania”. Skoro tyle młodzieży zebrało się w jednym miejscu ! A tu nic. Jest apiać to samo. To co Andy wywlókł był na wierzch akurat się ziściło ( słowa Kaczmarka). Aaaaaa….! widzę, przecież nie wymienił w swojej wyliczance „psychologa”! Nie sądził, że to przemknie spoza listy.
Trener Patryk Lutomski nawet oprawił ten fakt w swoim sprawozdaniu zamieszczając zdjęcie psychologa przodem. Nawet poświęcił siebie!
Nic nie napisał jaki wykład sam poprowadził ! Napisał niemal jako najważniejszy akcent zgrupowania to, że wykład był, ale kogoś, którego nie można w sprawozdaniu pominąć:

„  W trakcie zgrupowania zawodnicy uczestniczyli w wykładzie poprowadzonym przez psychologa PZŻ Milenę Lachowicz pt. „Kontuzje w sporcie, jako nieodłączny element dążenia do doskonałości”. Wszystkie zajęcia odbyły się zgodnie z programem.”
Chodzi o kontuzje aparatu ruchu, czy mózgu?
A mogło być na temat:
===Odpowiedni trening jako nieodłączny element dążenia do doskonałości===
Cieszył by się Andy, Kaczmarek, i Ja.

Ale za to Patryk Lutomski w nagrodę wyręczony został przez psychologa, który w związku z tematem tak jednak smutnym, mógłby od naukowej strony na miejscu uspokoić dzieciaki przed rezygnacją ze sportu, gdyby ktoś zasłabł dowiadując się, że po pierwsze to kontuzje, po drugie żeglarstwo bez aerodynamiki i bez łódek,…… i może lepiej mniej trenować.
Np „ ..Dzień dobry, nie martwcie się dzieciaki, kontuzje mogą być wprost proporcjonalne im dalej, ale mamy dla Was wspaniałą opiekę medyczną, psychologiczną…..i czekamy z rentą inwalidzką. Sport to kontuzje. „ przede wszystkim, a nie zjawiska aerodynamiczne i technika dla szybkości……”.
Martwiłeś się Andy o „koncepcję”. Że trzeba ją mieć. Patrz wyżej, o to koncepcja.
Więc co, może jednak definicja trenera , nie koniecznie „wysokiej klasy”, ma być okraszona w minimum wiedzy o sprzęcie, technice, itd ???// …a potem z tego ułożyć koncepcję.?
Przecież wiem, że nie puścił byś takiego postawienia sprawy. Że skoro Chamera nominował psychologa do PZŻ-tu, to musi coś wykładać i być na zdjęciach. Musi być na firmamencie, po to psycholog został wessany na łono PZŻ ! Z pełnym uszanowaniem dla Pani psycholog.
Tak więc widzisz Andy, mamy ciągle „coś”, zamiast żeglarstwa.
Ale znów pojawia się nadzieja, więc idźmy na lekkie cygarko.
I to by było na tyle.

Trener Kajetan Glinkiewicz

Czytajcie mnie w dwóch blokach tematycznych:
1. Jak żeglować szybko oraz
2. Blaski i cienie pod żaglami

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*