JAK ŻEGLOWAĆ SZYBKO – CZY CHODZI O TO, ŻEBY GONIĆ KRÓLICZKA, CZY ŻEBY GO ZŁAPAĆ?
JAK ŻEGLOWAĆ SZYBKO – CZY CHODZI O TO, ŻEBY GONIĆ KRÓLICZKA, CZY ŻEBY GO ZŁAPAĆ ?
SZYBKI PĘDNIK.
Na początku roku życzyłem Wam siły i odwagi w staraniach o to, aby środki i wysiłki lokowane dla budowania propagandy, pomników, czy innej fikcji Was otaczającej, dało się mocno ograniczyć i przesunąć na drugą stronę metaforycznego „liczydła”. Ale teraz chcę to uściślić. Druga strona liczydła to za mało. Trzeba postawić drugie, nowe, zamiast tamtego, „liczydło”, które będzie liczyć środki tylko dla budowania SZYBKOŚCI. Zapewniałem Was, że to posunięcie to jak mieć, albo nie mieć 5% szybkości więcej dla każdego na pierwszej już halsówce, na długie lata. Chyba chcecie tego.
„LICZYDŁO” tylko dla żeglarstwa regatowego. Bez kosztów propagandowych ( Liczydło, to jest taki ręczny komputer, które dawniej miała każda księgowa, dzieliła na nim forsę trochę tu, trochę tam, żeby jakoś to było).
Kiedy nie macie dla siebie tego drugiego „liczydła” na wyłączność, to musicie pracować po połowie dla każdej części, ale tego wspólnego „ liczydła”. A to jest za duże obciążenie dla Was. Bo przestajecie być głównymi odbiorcami środków. A to jest źle. Ta koncepcja nie jest zbyt skomplikowana.
A teraz do głównego nurtu spraw.
Już miałem się zabrać za kontynuację rozważań w temacie „jak żeglować szybko”, gdy dziś, całkiem niezamierzenie, wskoczył mi filmik na youtubie, „Finn sailors trening” z dwoma aktorami. Jeden to zawodnik w trakcie żeglowania wolnym kursem, a drugi to trener, który pod koniec demonstrowanego wykonania jazdy z pompingiem, WYDAŁ ORZECZENIE SKUTECZNOŚCI TEGO WYKONANIA TECHNIKI, POLECAJĄC JĄ ISTOTNIE ZMIENIĆ. Nie będę tu cytował słów tej instrukcji, ani też nie udzielę mojego, szczegółowego komentarza, aby zmusić Was trochę do wysiłku. Powiem Wam jednak tak. Kiedy pierwsze fragmenty tej fordewindowej jazdy oglądałem, to byłem mile i pozytywnie zaskoczony. Ale chwilę później, KIEDY USŁYSZAŁEM TE SŁOWA KOMENTARZA TRENERA, TO WYPADŁY MI WSZYSTKIE WŁOSY Z GŁOWY…… Od dwóch już lat trener Finna, mający budować szybką i skuteczną jazdę w pogoni za czołówką. Oczywiście znowu nie mogłem spać, choć bardzo chciałem.
Ale dlatego, że nie spałem, napisałem to co czytacie. A na pewno będzie miało to związek szczególny z szybką żeglugą. Wybaczcie, ale dla Waszego dobra, dla Waszej szybkości, dla całego pokolenia młodszych i starszych zawodników, otworzę kilka ważnych sektorów niestety otaczającej Was destrukcji. Całkiem żenującej.
………….Ten człowiek nigdy nie mówił, że jego celem jest być trenerem Finna, robi to dla centrali, a przy okazji dostaje na kawałek chleba, wypełniając cechy „fatalnego stylu kierowania sportem”.
Spróbujmy dowiedzieć się dlaczego tak się dzieje. Na początek generalny „look” na zły styl kierowania sportem w centrali. Taki na „Łapu capu”.
Ale styl, a co za tym idzie efekt finalny, można by teoretycznie poprawić właśnie z tego powodu, z powodu kiepskiego stylu kierowania sportem. Może choc raz minus spowodować plus. Robienie brudnych intryg dla usuwania niewygodnych, do Was należących specjalistów, zaklejania ich pseudo specjalistami. Manipulacji faktami. Niech więc wykorzystają te specjalne umiejętności i niech może poprawią przepisy w regatach. Niech choćby usuną dla nas te trudne elementy techniczne z regat, które są u nas niewyuczalne,…….. np. przez ekstra regulacje w ISAF-ie. Ale cicho ! – czyli bez wykrzyknika. Trochę szalony pomysł, może się wydawać trochę cyniczny. No ale patrzcie. Jak są tacy ACH, to niech działają tam, gdzie uważają, że są najlepsi i że z tej ich działalności przyjdzie pomoc dla Waszych wyników.
Przecież MY, to znaczy nasi sprytni delegaci tak dobrze wypadają TAM, jak mówią oficjalnie, mają największy wpływ na wybór łódek, desek, latawców i dziś i wczoraj, że to jest jakby NASZA prawdziwa, polska specjalność. Eksportowa. EUROPĘ też zamieniliśmy na Radiala, żeby było nam łatwiej, a więc możemy zrobić wszystkim naszym szybszym rywalom prawdziwe kuku.
„ Możemy zlikwidować wolny kurs w regatach”. ( po cichu) Nie będziemy musieli się z tym więcej męczyć.
Przecież na tej niwie idzie nam wręcz świetnie. Lepiej niż na wodzie.
Let’s keep pushing it. Hajda na koń !!!!
Kolejna sprawa.
Kto chce dobrowolnie wiedzy i doświadczeń od kogoś, kto nie ma wiedzy i doświadczeń? No i to jest pytanie za 100 punktów. W tym jest puenta problemu. Bo owocem systemowego przymusu jest niemoc ogólna dla ambitnych zawodników. Frustracja utajona.
Sytuacji takich, gdzie mamy w nadmiarze środków przekazu o charakterze zbyt destrukcyjnym, jest dużo, czy wręcz dużo za dużo.
Kobieca, olimpijska, jednoosobowa konkurencja. Ostatnie lata. Gdzie hasło trenera : „otwórz żagiel” znaczy „zamknij żagiel”. Albo żeby zmniejszyć na żaglu fałdy ciągnące się od środka top-section należy dać twardszą kolumnę !?? To są top-centra fobii samouków, którzy pchają się tam sami i są też wybrani z woli „ złego stylu zarządzania potencjałami ludzkimi”, do pielęgnacji kwiatu naszej młodzieży. Mają przeświadczenie, że to co mówią, stosują i używają, jest piękne. Wpadają w samouwielbienie. Wypełniają tym samym z uśmiechem zobowiązania swoich przełożonych, zobowiązania centrali. Czyż nie jest tak? A może, gdy nie pracują dla centrali, to przekazują inną wiedzę??? Cooo ? Warto się zastanowić co jest prawdą. Kiedy rozmawiałem o tym z jednym, uznanym trenerem, dużo starszym ode mnie, więc jeszcze bardziej doświadczonym, to bałem się, że dostanie zapalenia języka lub rozpadnie się na kawałki, a kabel telefoniczny między mną, a nim wydawał jęki, jakby był nie nasmarowany. Mówił : nie chrzań, co ty? Przecież to nie możliwe. A ja mówię: możliwe, możliwe, ……..znowu trzaski na lini………….na własne oczy i uszy….. itd !
5 lat pracował dla PZŻ- tu pewien młody, najprzystojniejszy ze wszystkich trenerów i dyktatorów razem wziąwszy ( ja też byłem przez chwilę między nimi, zaniżając poziom oczywiście ), bez doświadczeń szkoleniowych trener i w końcu odszedł nie zostawiając nic po sobie, tylko pustą kasę. Ale spełniał misję „dla centrali”. ……5 lat!!!!…. Jak mu mówiłem, weź „Wojtek” drugą grupę i działaj, ucz się na mniej wyszkolonych, młodych, więcej się nauczysz pracując ciężej, więcej się napracujesz myśląc po nocach o tym, jak nauczać. Przez to się nauczysz. A on NIE! Taką normę przeciwstawienia się narzucił, że często nie nadążał tankować motorówki przed treningiem, zapominał zwinąć boje z akwenu lub załatwić spraw prywatnych przed pracą. Musiał wtedy przerywać trening i wracać do portu. I myślę, że gdyby nie ta „pusta kasa”, to pracowałby do dziś. Pasował do krawata. Takich, co pracowali 5 lat i opróżniali kasę naszą i nic po sobie nie zostawili jest więcej w ostatnich 10-ciu latach. To że praca dla centrali różni się od pracy dla żeglarstwa, to warto by było twardo prześledzić.
Dla wyjaśnienia co to jest PRZEROST FORMY NAD TREŚCIĄ, bo taki jest stan tej niewłaściwej proporcji w stylu kierowania sportem, to jest tak, jak budowanie czegoś nieskutecznego, ale bogatego w formie. Z podniesioną głową, pewną pychą, piszemy coś o tym jak się dobrze prezentujemy, filmiki, migawki… Gdzieś już taką metaforę przerostu formy nad treścią widziałem, chyba w filmach Woodego Allena. Np. Mózg. No pa ..ra…no..ja !!! Prawie tak wyglądamy.
Następna sprawa to sposób wybierania szkoleniowców do centrali.
Wybieranie trenerów odbywa się przez sprawdzenie planu (czegoś w rodzaju kalendarza wyjazdów) i wiedzy o systemie finansowania przez MSiT. I to by się mogło nazywać „ koncepcja”. No i wybór zależeć musi jeszcze od przydatności w centrali i czy nie będzie konkurencją dla „ojca dyrektora” i ojca nas wszystkich. Adept musi też od początku obiecać, że nie będzie mówić co jest źle. (no bo. … on mówiąc co jest źle „szasta dobrym imieniem centrali” ). Nie wolno. Ujawnienie tego co jest źle rzuca światło właśnie na centralę. A to jest źle!!! Ale po co on tak naprawdę przychodzi, taki trener ??!! Żeby naprawić wiele rzeczy!!!!….. Czyż nie??… Bo wyobraźcie sobie prywatną firmę, korporację światowego rozmiaru lub każdą inną dobrą korporację, która nie chce zbankrutować. I tu nagle, zatrudnieni menagerowie, personel coś widzą ważnego, coś wiedzą, ale nie mówią, zostawiają dla siebie…. OUT ! WYJAZD ! WON ! i to z hukiem, żeby wszyscy widzieli jak nie wolno postępować. A tu, u nas, kadra zawodnicza jest trenowana dla dobra centrali ( dyrektora ojca i to jest bardzo dobrze, chociaż źle !!!), która nie znosi, jak ktoś chce zabrać konstruktywny głos dla dobra szybkości progresu szkoleniowego, a resztę dla ich własnego żeglarstwa, czyli wyniku. I to jest źle, czyli dobrze. Zależy.
Znam kilku zawodników, którzy to wiedzą i robili wokół siebie dokładnie jak trzeba, dla siebie, czyli dla żeglarstwa, a potem, przy okazji dla centrali. Jeden trenował i będzie trenował poza Polską, ( w klasie Laser ), a drugi trenował według własnych pomysłów…. i mógł tak, bo się go bali , czy coś takiego? I dobrze na tym wyszli. A o jeszcze jednym powiem przy kolejnej okazji. ( nazwiska znane redakcji).
No nie !! Centrala też chce tak robić, tzn. ” ”chce dla żeglarstwa”” ! Ale tylko przy okazji. Więc dwoi się i troi, obraża się, gdy ktoś mówi co widzi. Bo u nich się nie da w jednym zaprzęgu prowadzić swoich spraw i Żeglarstwa przez duże PR. (jak ; prawdziwie regatowe). BO NIGDZIE SIĘ NIE DA !…… Tylko tu jest Polska. Chcą upiec dwie pieczenie, ale najpierw swoją, bo Polska jest bardzo demokratycznie jeszcze nie rozwinięta. Nie zna „savoir vivre’u dla wyniku”. Z pozostałością umiłowania cenzury w mózgach, reglamentacją władzy i wpływów, rządzeniem przez dzielenie, multi kadencyjnością.
Jak się dobiera trenera klasy, to nikt z centrali nie sprawdza jego umiejętności w temacie; jak nauczać szybkiego żeglowania. Sprawdźcie na stronie, nie ma takich wymagań. Konkursy wygrywają ludzie, których nikt nie pyta jak trymować i pompować żaglem, jak żeglować szybko z wiatrem i pod wiatr, gdzie popłynąć, jak uczyć. Nikt ich nie pyta, bo nikt z ewentualnych pytających nie ma o tym pojęcia. Ich, czyli pytających, też nikt nie pytał o to „jak żeglować szybko”, gdyż kryterium ich wyboru była znajomość języka angielskiego lub „inna”, a nie ta merytoryczna. A teraz nawet dla niektórych kryteria się zmniejszyły do zera. Wybierani są bez konkursu. ( może wg znanej zasady : „ tu kolacja, tam kolacja”). I słusznie, po co wychodzić na g…go i zadawać pytania z żeglarstwa nie znając poprawnej odpowiedzi. Ci co przygotowują kolacje też chcą zarobić. Więc kabaretowo by to mogło wyglądać tak, że: ci bez pojęcia wybierają tych bez pojęcia, bo nie mają pojęcia………. ……. Aaa………. bo to i tak nie ma znaczenia, gdy celem jest tylko „gonić króliczka”. Chryste, gdyby lekarze tak się dostawali do szpitali, do roboty, to byśmy mieli jeden cmentarz. A w centrali się wszystko przypudruje, zamaściuje, oszkaluje, znajdzie winnego, oczywiście wśród tych co nie pasują do krawata, zamiecie pod dywan i dalej goni króliczka.
Żeby nie szukać i nie znaleźć prawdziwych specjalistów od żeglarstwa, to dokonują cudów socjotechnicznych. Czyli zwykłych cu-dów. Dobierają „fachowców”, którzy są od dziedzin zupełnie innych, takich jak meteo, psychologia, trening fizyczny, za chwilę może jeszcze specjalista od techniki, którzy to wszystko, z samego nadania tytułu mają „ustawić”. A przywódca tych pomysłów, słońce złocistego wybrzeża Bałtyku, w otoczeniu takiej „elity” z rożnych nauk, będzie wyglądać dobrze w kolorowych żurnalach, magazynach, opowieściach i na środku zbiorowego zdjęcia. Szkopuł w tym, że ci drugoplanowi, żeglarscy fachowcy, chętnie uwierzą w swoją dominację w przygotowaniach żeglarskich, wezmą tylko parę groszy i jeszcze dopiszą jakiś propagandowy przydomek i nie będzie to tylko: „słońce”. W związku z tą reorganizacją nie ogłasza się już koncepcji przygotowań do Igrzysk w Rio, już nie robi się konkursu na szefa szkolenia, wodza, bo wódz już po prostu jest. Nie sprawdza się punkt po punkcie, czy poprzedni „szef” sportu wykonał to co zawierał dokument. Bo nie wykonał w 90-ciu procentach. Od początku, jak powstał, leżał na dnie niepotrzebnych papierów. A taki dokument powinien działać jak ściąga, czy wręcz zbiór przykazań i ma być po to, żeby czytać go dzień w dzień, jak w wielkich korporacjach, codziennie rano i postępować wg. Po to on jest. Osho pisał, że dawno już temu pewien „poseł dostał zadania do wypełnienia na pewnej placówce. Pojechał, dużo działał, dwoił się i troił, ale nie w zakresie zadań, z którymi tam pojechał. Czyli nie zrobił NIC.” Kropka.
Patrzcie. Im więcej dobiera się ludzi jakich wymieniłem, tym mniej miejsca w „garnku” na pierwszoplanowych trenerów żeglarstwa. Taki bigos. Jest to strategia lęku o stołek i o apanaże….. Postawione jakby na szczudłach, a wg mnie na głowie.
Wracając na chwilę do „taki dokument”. Nie mam dużych wątpliwości, że może pojawić się jakiś stary/nowy dokument (tajny) z okresu ok roku 2011, pod nazwą „korekta”. Zamiast dopasowywać siebie do dokumentu, to można dopasować dokument do siebie.
Ważni ludzie z centrali tego nie wiedzą. Nie wiedzą jak wyglądają z zewnątrz. Nie wiedzą tylko dlatego, że nie widzą siebie z boku i z góry. Mają nosy pochylone nad biurkami, wykonują w pocie czoła swoje sprawy. Pracują na chleb. Kadencja za kadencją…. BO NIE O TO CHODZI ŻEBY ZŁAPAC KRÓLICZKA, TYLKO ŻEBY GO GONIĆ, GONIĆ GO, GONIĆ……..
JAK W TYM FILMIKU „film sailors trening”. I AM THE PROFESSIONAL !!!
Nasi żeglarze Finniści uczą się na śniegu biegania na nartach już drugi raz w styczniu. Wiosłowania, używania rowerów i espedeków, w mrozie, wynajmują dodatkowego trenera od przygotowania fizycznego. A jeden z ważniejszych zawodników grzecznie siedzi i nie mówi, że chce jechać do Miami żeglować i uczyć się na wodzie jak inni. Bo nie ma wyjścia, musi pracować dla propagandy, musi być teraz ”pokorny jak baranek”. Potem to już wypada znów sięgnąć po kolejnego specjalistę, po trenera od treningu na wodzie, od techniki, od tuningu, ale skąd go wziąć ?
BO WYSTARCZY, ŻE DESKARZE ZROBIĄ POTRZEBNE WYNIKI…… I już będzie na czym „jechać”.
BO WYSTARCZY, ŻE RODZICE ŻEGLARZY KLAS NIEOLIMPIJSKICH I KLUBY W TERENIE WYCHOWAJĄ MEDALISTÓW. …..I będzie już na czym „jechać”!
Popisywać się, że „ ten postęp to dowód moich wysiłków”, to są słowa bez pokrycia, wręcz nadużycie. Czyli jakby złoto na M.E. w kl. OK’Dinghy mojego podopiecznego, też. Czyli medal K. Winkowskiej na kite’cie, też. Srebro Jonasza na ME, też. Nie będę dalej wymieniać, bo to by było za dużo zasług dla tego samego człowieka, może nie unieś takiego obciążenia. ( żarcik ).
Wyniki polskich żeglarzy klas nieolimpijskich to zasługa samych żeglarzy. Bez centrali byłyby takie same. I to jest dla wszystkich jasne, a szczególnie dla tych co je zdobyli !!!!!!!!!
Powiedzieć, że to co osiągnęli polscy żeglarze to dowód na jego skuteczność, to obelga dla Was i dla Nas wszystkich. Jego zasługi znajdują się w odpowiedzi na pytanie, czy wykonał przyjęte zadanie z dokumentu- załącznika do kontraktu z 2009 roku!!! Naszego dokumentu. I basta.
Początkowo sądziłem, że to nie jest jego wina, to nie on się wybrał, to nie on odpowiada, że jest ciągle w centrali. Ale teraz tak nie myślę. Teraz wiem, że coś się musiało stać w centrali, że szef stał się wodzem. Teraz miłość jego do centrali jest ogromna. Jak miłość mojego przyjaciela bez wzajemności, Dina Martina do Las Vegas. „ Why oh why do I love Vegas? because……my money’s here!!” – śpiewał ponad 45 lat temu.
Inny przykładzik na temat relacji między FORMĄ , a TREŚCIĄ.
Medalowe wyniki deskarzy w Mistrzostwach Świata, Europy, co roku – bez meteo teamu, bez władz naczelnych, bez dyrekcji. A Igrzyska? : …… meteo team, wodzowie,…… ale daleki brak spodziewanych medali ! Przez 3 kolejne Igrzyska! Czujecie to? To się nazywa fachowo – „rozstrzelnienie koncentracji”. Za tym „stoi” wiele głupich działań i niewiedza, żeby nie powiedzieć pycha. Jest tak jak pisałem, bo żaba się pcha tam gdzie konie kują i przeszkadza. Londyn nie przeczy tym twierdzeniom.
Wymienię kilka miejsc dodatkowych poza kolejnymi Igrzyskami, gdzie to „rozstrzelnienie” zbierało żniwo skutków tego zjawiska i pochodnych. ME w Helsinkach w kl. Laser, ME w kl. Finn Cascais, eliminacje do Igrzysk Hyeres kl. Europa, eliminacje do Igrzysk w Londynie na Majorce w kl. Laser i wiele innych. ( szczegóły znane redakcji). Autorzy tych działań wiedzą o co chodzi i po cichu się rumienią. ( żarcik ).
Pomyślcie, nawet gdybyście nie wszystko rozumieli z tego co piszę , tych zjawisk, opisów intryg. Czy to nie przypomina Wam scen z filmu „Piłkarski poker”? Bo mnie tak. …… Te, rozumicie, wicie, te intrygi prezesów/dyrektorów, z tego filmu,……aby pozostać na stanowisku !! Mówię Wam… Oglądnijcie……..No, może jeśli nie POKER, to na pewno POKEREK.
Hipotetycznie rzecz ujmując. Gdyby któryś z obecnych bosów miał swój prywatny związek, to postępował by zgoła odwrotnie, niż metodami z opisów powyżej. Albo by kupował wyniki, albo by zbankrutował !! Trzy różne możliwości. Żeby nie zbankrutować trzeba by jednak unieść się na wyżyny kunsztu szkoleniowego i przeprowadzać egzaminy dla szkoleniowców jak na menagerów Procter & Gamble.
My też musimy, zważając na grożące bankructwo, wesprzeć nasz sport i dopomóc sprawie postępu. Musimy na to zapracować i to pracując dwa razy lepiej. To jest na 100% możliwe, jak się patrzy na dotychczasową pracę centrali i jej jakość.
Z innej beczki.
Ta instytucja która ma nas mocno wspierać, to nie jest firma prywatna. Gdyby była, to sprawy wyglądałyby zupełnie inaczej, niż wyglądają, byłyby bardzo proste. Tymczasem póki co, musimy w końcu dokonać koniecznych jakościowych zmian w strukturach jej centrali i postawić w tle symbol bankructwa jako czynnik stymulujący do pracy nad wynikiem. Taki „palec boży”. Jest obowiązkiem wszystkich postępowych i zdrowo myślących ludzi, żeby ukrócić te destrukcyjne zjawiska. Dosyć.
Musimy wspólnymi siłami pokonać „opory różnych materii” i to jak najszybciej.
Ale musimy przede wszystkim wybrać człowieka o cechach z najwyższej półki.
Panie i Panowie. Żeglarski autorytet pod względem wiedzy o wygrywaniu, człowiek z właściwą charyzmą i z odpowiednim doświadczeniem, autorytetem. Bez wątpienia człowiek, który chce złapać króliczka, a nie tylko gonić go.
Tym człowiekiem jeeeest !!!??? ….. KAROL JABŁOŃSKI !!!
Serce i nos podpowiadają mi, że trener- współautor złotego medalisty Igrzysk z Atlanty, jest gotów podjąć wyzwanie, jest gotów przejąć ster. Spróbujmy swoimi ścieżkami wesprzeć go . Pewien jestem, że nie ma człowieka z naszego środowiska, który nie zagłosuje na niego, z wyjątkiem jednego. ( ale on nie może głosować).
Zapewne mówicie, że pomyliłem dziś temat bloku tematycznego pisząc o kuluarach zamiast o pędniku. Otóż nie. Tematy z „Blasków i cieni pod żaglami” oraz „Jak żeglować szybko”, to jak naczynia połączone.
Krytyka obecnego fatalnego stylu i jakości kierowania sportem przez centralę, to walka o czekający w poczekalni postęp, a nie naruszanie dobrego imienia. To najważniejszy etap, jeśli istotnie chcemy progresu w szkoleniu.
To jak woda na młyn. Powietrze z nadmuchanego balona nie poruszy wodnego młyna.
Kajetan Glinkiewicz
Czytajcie mnie na dwóch blokach tematycznych :
1. Jak żeglować szybko, oraz
2. Blaski i cienie pod żaglami