JAK ŻEGLOWAĆ SZYBKO – Trening indywidualny
Trening w żeglarstwie sportowym „doolimpijskim” nie jest prosty. O ile stawiamy sobie bardzo wysokie cele. Samo żeglarstwo jest klasyfikowane na drugim miejscu, pod względem trudności , po jeździectwie. Tym bardziej niezaprzeczalnie, wymaga bardzo dużej wiedzy w trenowaniu, w stosunku do innych dyscyplin, konkurencji. Bo też jest tu proporcjonalnie dużo więcej miejsca na popełnianie błędów, nawet bezpowrotnie. Stąd też pożyteczne jest merytoryczne analizowanie detali technicznych, treningowych. Też na forach wydawniczych i dyskusyjnych. Każdy bowiem błąd w treningu i jego metodyce, oddala zawodnika od lepszego wyniku. Chciałbym w tym artykule spróbować omówić zagadnienia, które mieszczą się w koniecznym kompendium tego, co w moim przekonaniu jest niezbędne w treningu, o którym mowa wyżej, choć może go nie wyczerpywać. Pewnie skłania mnie też do podzielenia się tymi doświadczeniami fakt, że w trakcie mojej kariery szkoleniowej i zawodniczej doświadczyłem mnóstwo wydarzeń treningowych i szkoleniowych, różnych szczebli rozwoju zawodników. Więc nie tylko w tym okresie, z którego większość moich czytelników czerpie swoje doświadczenia, czyli mniej więcej z ostatnich 30 lat, ale też, co nie mniej ważne, jeszcze z poprzednich 30 lat, sprzed 1990 roku, innego systemu ekonomiczno – społecznego. Nie ważne jest to, moim zdaniem, że jest tego ok. 60 lat, ale ważne jest to, że to dwa, dość różne okresy o dość dużych różnicach pod względem wiedzy i możliwości, a przez to inne powinny mieć sposoby oddziaływania na progres wynikowy. Dlaczego „trening indywidualny”? Z tego co obserwuję obecnie, to trening indywidualny nie jest wystarczająco często brany pod uwagę przy organizowaniu treningu na wodzie. A jeżeli już jest, to jest obarczony wadami. Powodów tego stanu jest sporo. Ale najpierw coś z historii. Otóż przed 1990 rokiem, większość treningów na wodzie odbywała się bez udziału trenera na motorówce. Choć też prawdą jest, że wtedy było bezpieczniej, bo na małych jeziorach i znacznie mniej . Regatowcy więc zdobywali doświadczenia własnym sposobem, indywidualnie. Często sami remontowali drewniany sprzęt i sami wychodzili na wodę itp. Ja nie chcę powiedzieć Wam, żeby trening współczesny też odbywał się przez regatowców w pojedynkę. Ale doświadczenia z tamtych lat pokazują, że taki trening wnosił szereg ważnych umiejętności i też dziś może odgrywać wielką rolę, żeby zadbać o idealne wyszkolenie.
- Samokontrola.W treningu solo, jest bezcennym, wyrabianie sposobów na skupienie w poszukiwaniu i tworzeniu efektów technicznych, ( przyśpieszenia, prędkości, zwalniania, pracy ciałem, trymem pędnika i kadłuba, działaniem steru i miecza, itd. ) Także samodzielnie dopracowywanie elementów przez doskonalenie. Z pewnością czucie relacji z wodą i wiatrem, może być kształtowane w warunkach wyizolowania .
- Tworzenie języka do porozumiewania się z autorytetem trenerskim w celu rozważania następnych kroków treningowych w budowie trwałych nawyków, działań technicznych i alternatywnych ćwiczeń.
- Trening solowy wyostrza zmysły, poszerza zakres obserwacji, stając na straży procesu budowania własnej percepcji, powiększa kompendium wiedzy, a dalej już tylko bliżej i bliżej do doskonałości. Chodzi o to, żeby szybciej i doskonalej reagować na zmiany różnych zjawisk i ich charakteru, na drodze naszego wyścigu.
Jeżeli zgodzimy się z tym, że „trening indywidualny” może być wysoko gatunkowym „ŚRODKIEM” treningowym, to niezbędne jest zachowanie, a raczej wypracowanie i utrzymanie ważnych składowych, czyli elementów takiego treningu. Oraz to, by spełnić ten trening jako środek wielce przydatny w arsenale środków i metod w szkoleniu, skutecznych, to musi zawierać przemyślane tematy i kształty działania w obrębie tego treningu oraz przygotowania do niego. Kiedy wyżej wspominałem, że trening indywidualny był powszechnym środkiem treningowym 40-50 lat temu, to tamtejsze intencje nie stawiały jednak takich warunków jakie są konieczne dzisiaj. Intencje wtedy, były z zakresu takich, jak dążenie do zwiększenia kontaktu z wodą, wiatrem wraz z jego zmianami, z manewrówką, a na pewno też z balastowaniem. Technika ówczesna nie była na takim poziomie jaki jest wymagany dziś. Ale już jako trener, mocno się zastanawiałem, jak powinien wyglądać taki trening indywidualny, żeby przyniósł same korzyści, a żadnych strat, na współczesne wymagania. W tych trzech punktach wymieniłem jeśli nie wszystkie, to te najważniejsze cechy wartościujące korzyść tego treningu. Jeżeli w pkcie 2 i 3 , zjawiska są zewnętrzne, które staramy się obserwować i przewidywać, to w punkcie 1 mamy zjawiska własne, tworzone i wypracowywane przez nas samych. I tu jest problem zasadniczy, bo dziś, przy bardzo dużej objętości i ilości dni i godzin, przez wiele lat, zaczyna „wchodzić” nowe zjawisko. Zjawisko mocnej ingerencji olbrzymiej ilości godzin i ilości powtórzeń w tworzenie pamięci ruchowej , czy inaczej nawyku ruchowego. Jeśli mamy je powtarzać w dużej ilości, a tak jest, bo współcześnie zawodnicy od najmłodszych do najstarszych ŚREDNIO żeglują w roku 2 razy więcej i do tego o 5 lat więcej, to musimy być ostrożni metodycznie. To jest wielka siła kształcenia, wyrabiania, nawyków wszelakich. Czy dobrych, czy nie dość dobrych, czy wręcz bardzo złych !!!! Dlatego tak ważna jest wiedza merytoryczna, fizyki żeglowania, transferu tej wiedzy do zawodnika, w dzisiejszym treningu żeglarstwa „doolimpijskiego”, od Optymista do klas olimpijskich. Reasumując, trening, zwłaszcza ten indywidualny, nie jest przejażdżką po wodzie „byle jak”. Trening taki jest li tylko treningiem wtedy, gdy odbywa się przy założeniu, że doskonalimy technikę już wyuczoną wg najlepszego kształtu. Ale jasne jest też, że można delikatnie mieszać tematykę nauczania elementu, czy zespołu elementów technicznych , z doskonaleniem. Ja osobiście jestem bardzo wyczulony na rozróżnianie, czy kształt techniki jest już bliski doskonałości, czy jeszcze obarczony jest ważnymi błędami. Jeżeli z błędami, to nie wklejam do programu zawodnikowi treningu indywidualnego w takim temacie.. Staram się wracać do metodyki nauczania. Czyli do ćwiczeń metodycznych. Choć przyznam, że większość mojego czasu spędzonego z zawodnikami na całym bodaj świecie, to był czas korygowania, zmieniania techniki w ogóle. Często diametralnie. Robiłem robotę naprawczą najpierw, która znacznie opóźniała możliwość przejścia do treningu „indywidualnego”. TRENING INDYWIDUALNY jest, rzecz jasna, jedną z form treningowych, obok treningu zorganizowanego przez trenera : grupowego, w pojedynkę z trenerem, sparingowego. I tu, gdy już jest to możliwe, taki trening indywidualny, jak w temacie, może być środkiem treningowym, który może, a nawet powinien obejmować od 10-20% rocznej objętości treningu na wodzie. Jak będzie wykonany jeden raz w sezonie, to nie będzie miał wartości o której mówię. MUSI BYĆ REGULARNY. Wielokrotny. Bo w tej regule siła. Trening każdy ma siłę tylko wtedy, kiedy ma wyraźną cechę powtórzeniową i kiedy jest wysoce jakościowym pod względem techniki. Nie należy tego mylić z ilością godzinową i intensywnością wg litrów wylanego potu.. Proszę też wziąć pod uwagę, że dyscypliny żeglarskie są dość różne, te najbardziej techniczne, najtrudniejsze, pod względem ilości elementów technicznych do opanowania, to są klasy jednoosobowe. Jest też wiele innych powodów, choćby ilość uczestników w klasach jednoosobowych, żeby tak to oceniać. Cokolwiek tu myślicie, to tak jest. Moja opowieść oparta jest na treningu klas jednoosobowych. Więc trening, szkolenie różnych klas, musi z pewnością uwzględniać te różnice. Chciałbym jeszcze spuentować następującą regułę. Trening w obecnych czasach, wielkich ambicji olimpijskich, wobec dużej siły konkurencji, tej ilościowej i jakościowej oraz dużej ilości godzin na wodzie, musi być konglomeratem wysokiego standardu wiedzy merytorycznej w danej konkurencji (fizyki żagla, fali, łódki, biomechaniki ), dającej układać zawodników wg takich samych wysokich standardów z dużą ilością przemyślanych dni treningowych. No i z obszerną znajomością metodyki treningu, organizacji jednostki treningowej, zasad konstrukcji wybranej techniki. To po to, żeby tą bardzo trudną dyscyplinę skonsumować i wydać owoc w postaci optymalnego, a co naturalne, oczekiwanego rezultatu. PROSTE ? Ale dlaczego są tacy, co mimo wkładanej tzw. „ciężkiej pracy”, nie rozwijają się jakby chcieli. Bo korelacja długiego czasu spędzania na wodzie do merytoryki, jest niewłaściwa, nie kontrolowana merytorycznie. A nawet prze źle zweryfikowane tzw. źródła wiedzy. Ponadto odpowiedź też tkwi min w tym artykule. Bo precyzja stosowania ŚRODKÓW, to tak, jak skonstruować Ferrari, czy Opla Astrę, na wyścigi. A jaka tu jest wyraźna korelacja, każdy widzi. Potrafimy rozróżnić „różnice” między takimi autami. Podaż wiedzy i analiz motoryzacyjnych jest olbrzymia. A czy żeglarstwo w PZŻ – cie posiada taką podaż wiedzy i analiz ? No nie! To jakby efekt posypywania wrogowi trybów miałkim piaskiem, i to po ciemku ! Z pozdrowieniami Trener Kajetan Glinkiewicz Czytajcie mnie w
- Jak żeglować szybko oraz
- Blaski i cienie pod żaglami