BLASKI I CIENIE POD ŻAGLAMI- KONIUNKTURALIZM- POMÓŻCIE POPRAWIĆ WIZERUNEK PZŻ, TAK JAK PLANOWAŁ NOWY PREZES PO OBJĘCIU WŁADZY !

Schowajcie w cień Chamerę ! Tak pomożecie „poprawiać wizerunek PŻŻ. KONIUNKTURALIZM.

Jak na niecywilizowanych rubieżach cywilizowanej Europy, komentarze Chamery prezesa, w stylu,
„jestem za, a nawet przeciw”, czy „wygrał by, gdyby tamten przegrał”.( …a może też truskawka na torcie ?) ( czy w końcu iskiereczka w tunelu gdy zgaśnie światło). Czyli gadanie co mu na języku zalega. Gadanie, które nic, a nic nie koresponduje z jego osobistym traktowaniem materii wyrażanej jak w ostatnich wypowiedziach oficjalnych w Pucku.
Nie można zostawić bez komentarza wydarzeń jakie znów objawiły zaściankową retorykę naszego przywódcy, naszego Związku, borykającego się na krawędzi między jego teoretyczną „chęcią” zdobywania przez naszą młodzież topu wszystkich olimpijskich konkurencji, a mizerną znajomością praw, które stanowią technologię tych wyników produkowania.
To co teraz napiszę powinni przeczytać i zrozumieć członkowie Komisji Sportu z jej przewodniczącym na czele.
Zanim rozłożę na części pierwsze to co tacy jak ja, „nikczemnicy”, mają na myśli, to wklejam cytat, dla potwierdzenia prawdziwości przytoczonych zdarzeń jakie miały miejsce kilka dni temu.

„Każdy zawodnik musi mieć świadomość, że nie można niewłaściwie odzywać się do sędziów i organizatorów regat. Takie rzeczy muszę być napiętnowane bez względu na to, czy decyzja arbitrów była poprawna czy też nie. Można oczywiście dyskutować, czy przy takiej prędkości wiatru właściwe jest karanie żeglarzy żółtymi flagami, ale niezależnie od okoliczności decyzje sędziów należy uszanować. Jeśli na boisku piłkarz nieodpowiednio odezwie się do arbitra, naraża się na solidną karę i tak też było w przypadku Filipa, którego nic nie usprawiedliwia. Ciszkiewicz to bardzo dobry zawodnik, który w ostatnich dwóch latach zrobił znaczący postęp i gdyby nie ta dyskwalifikacja zapewne bez większych problemów wywalczyłby mistrzostwo Polski. Wierzę, że będzie to dla niego dobra nauczka na przyszłość, z której wyciągnie odpowiednio wnioski – stwierdził prezes PZŻ.”

Powiedział co wiedział. I tak trzymać ! Dużo mówić, nie czuć wstydu!!
Czy Filip Ciszkiewicz grał w piłkę mówiąc: ” tak też było w przypadku Filipa”?
Ale !
( dobra, dajmy z tym na chwilę spokój).
Zabranie głosu oficjalnego przez prezesa PŻŻ w sprawie jw. jest tak kuriozalnie fatalnym zachowaniem, że jak by wymiarować to moralne działacza zachowanie, to słowo dno jest najodpowiedniejsze. Bo tak. Chamera ma swoje własne DNA, którym zasypuje naszą potencjalną zdolność, dużego Narodu, jak w Seksmisji, dążność do znacznie intensywniejszego rozwoju. I niestety trafia na pożywny grunt „klakierstwa” nisko cywilizowanego środowiska. ( patrz wybory).
Skoro Chamera informuje Was i Nas co się mniej więcej stało z zawodnikiem wymienionym z nazwiska, to
drugim cytatem musi być to, co spowodowało karę zawodnika polskiej kadry, czyli dyskwalifikację o charakterze dyscyplinarnym (DNE), ze wszystkich wyścigów owego dnia regat o Mistrzostwo Polski. I to nie mniej więcej !
Ale to co wyżej, zainteresowani znajdą w archiwach komisji regatowej, teczka JURY.
To co tam znajdziecie, ma wagę ciężką. A kara za taki „postępek” ma swoje widełki. W zależności, czy miejsce podobnego zachowania zawodnika jest na wschodzie, czy na zachodzie cywilizacji, może sięgnąć kary wielokrotnie większej niż DNE tylko z trzech wyścigów !
O tym budowniczy wizerunku powinien wiedzieć i trzymać m…. w kubeł.
I po drugim zdaniu powyższego cytatu skończyć. Choć cynizm by i tak malował się na jego twarzy.

A tak tymczasem ja i inni „niepokorni” obserwatorzy retoryki ww mistrza teorii określania „ rzeczywistości”, odczytujemy wypowiedź prezesa i jego wizerunkowe wysiłki tak:
„ Otóż pewien bardzo dobry zawodnik, dostał w tych regatach bardzo dobrą nauczkę dla budowania swojej bardzo dobrej przyszłości, nawet jest pewny, że wyciągnie „odpowiednio wnioski”, dla chwały PZŻ ( oczywiście). Dobrze więc się stało ( jako dydaktyczny wychowawczy impuls). Przy okazji zrozumcie ludzie, że mamy problem w Polsce z niektórymi Jurorami i ich egzekwowaniem przepisów. Bo jak wiecie, nie uważam, że przy „takiej” ( tu autor nie podaje jakiej) prędkości wiatru jest właściwe karanie zawodników w klasie LASER żółtymi flagami ( to jako wybitny,a jakże , znawca przepisów regatowych). Ale decyzje sędziów należy uszanować ( to jako on sam, dyplomowany sędzia oraz instruktor ISAF od przepisów regatowych, że nawet jak popełni błąd merytoryczny, to żaden smarkacz nie ma prawa mu tego wytknąć, inaczej go wyrzucić trzeba z regat) .
A teraz wy wszyscy słuchajcie, Mistrzostwo Polski należy się Filipowi Ciszkiewiczowi, i to bez większych problemów, jest dla mnie niepodważalnym mistrzem ( to jako znawca techniki żeglowania, jakości szkolenia), i wy, którzy zdobyliście medale, a zwłaszcza Ty, Kacprze Ziemiński, zawdzięczacie to nie sobie!. A dzięki postawie zespołu Jury i zachowaniu Filipa.
A wszyscy zawodnicy otrzymali pakiety startowe firmy ZIAJA.”

A teraz ci sami „niepokorni”, którzy tak mętnie rozumują to co jest tak szczere i pięknie powiedziane, przez tak kochającego żeglarstwo, więc tak z głębi serca, no bo też miło posłuchać przecież mądrości wodza, chyba jasne ? , poczytajcie inny punkt widzenia i wyciągnijcie wnioski.

Otóż jest tu przez „mistrza dyplomacji własnej”, nawet genialnej, jak sam nazwał swoją dyplomację, wpleciony starannie, stan jego mizernej retoryki świadomości sportowej co nie jest bez związku ze stanem możliwości, a raczej niemożliwości w kosztownych procesach dla wydajności szkolenia PŻŻ wektora olimpijskiego, mimo coraz większych na to środków!
Po pierwsze to stan technicznych umiejętności zawodników szkolonych w ramach i przez budżet państwa. Prezes uważa, że Filip nie koniecznie zasłużył na żółtą flagę, skoro jest trenowany w ramach szkolenia w PŻŻ. Nie wziął pod uwagę takiej możliwości, że technika żeglowania z wiatrem, a zwłaszcza jej jakość nauczania może być kiepskiego stanu i stało się głównym powodem kary, żółtej flagi.
I tu mamy zderzenie twarde z rzeczywistością. Tak. Kształt i metodyka techniki żeglowania z wiatrem to wierzchołek góry lodowej w sztuce regatowej wektora olimpijskiego.
Zachowanie zawodnika po otrzymaniu żółtej flagi, pokazuje jego zdziwienie, że jego technika dla szybkiego żeglowania została oceniona negatywnie. Jak to negatywnie?. Przecież jego technika działania na łódce „była szybka” ! Ale nie nadająca się do używania w tej dyscyplinie podczas regat !
To znaczy, że lata ćwiczeń i wydatków dla potrzeb produkcji jakości były latami straconymi.
To zdziwienie nie świadczy całkowicie o jednostronnej winie zawodnika, o jego braku umiejętności w technice prowadzenia łódki na kursie z wiatrem.
To w dużej mierze świadczy źle o skuteczności obranej linii ( filozofii) trenowania polskiej młodzieży, przez polski stan szkoleniowy, w tym przypadku PŻŻ.
Bez pomijania tu umiejętności bezpośrednich samych trenerów, wynajętych przez PŻŻ do tej roboty.
A decydencki PŻŻ to przez lata głównie Chamera, od trzech lat trener główny Kowalski, od dwóch lat Mateusz Kusznierewicz ( choć przyznam, że o tym ostatnim nie wiedziałem, aż mi brak tej wiedzy wytknął na ostatnim sejmiku), też. Jest tu też więc moja osobista odpowiedzialność, bo według niego, opornie, i „świadomie”, nie zasiadałem w komisji sportu obok Mateusza K. i nie doradzałem jak trenować żeglowanie z wiatrem.
Bo przez ten czas, choćby tych dwóch lat ( choć przecież wielokrotnie objaśniałem, że mamy do czynienia z destrukcją na żywym organizmie polskiej młodzieży), ta linia nie wydajnego szkolenia w klasach jednoosobowych, nie została poddana operacji naprawczej. Wręcz została uznana za wystarczający wzór bez skazy ewentualnego zatajania braku wiedzy merytorycznej lub jakiejś innej destrukcyjnej formy typu „nie bo nie”. ( Choć z poufnych źródeł dowiedziałem się, że Kowalski chciał to zmienić, ale Chamera go wyśmiał ).
Wydaje się, że z pełną odpowiedzialnością wobec budżetu państwa, zleceniodawcy, czyli Ministerstwa Sportu, Statutu PZŻ, i, wobec sumienia, że nic nie jest tu podszyte prywatą, ksenofobią rządzących, kompleksofobią wobec istnienia trenerskich autorytetów szkoleniowych spoza PŻŻ, czy wręcz działań wynikających z zemsty, ale kosztownych dla efektywności młodych, naszych, polskich żeglarzy, chcących się rozwijać jak ich rywale .
Jest jeszcze drugi aspekt sprawy. Złamanie przepisu drugiego, niesportowego zachowania „trzeciego stopnia”. Przepisu rozpatrywanego z art. 69 !
Otóż drogi Filipie. Otrzymałeś karę wcale nie największą. Największa to by była kara jaką otrzymali lata temu polscy zawodnicy z klasy 470, gdzieś daleko na zachód od wschodnich rubieży cywilizacji. Za wożenie koszulek o obraźliwych treściach. Wtedy dodatkową karą było przekazanie sprawy, oprócz dyskwalifikacji, do rozpatrzenia przez Sąd Związkowy federacji krajowej. Która wyznacza karę zawieszenia na dłuższy okres ( od pół roku).
Od tamtych lat przepisy za niesportowe zachowanie zostały mocno zaostrzone.
Może pamiętasz jak w Perth Ben Ainslie wyskoczył ze swojego Finna, wskoczył na motorówkę paparazzi, chwycił za pióra i…. delikatnie obsztorcował go. Otrzymał wtedy dwa DSQ, z dwóch wyścigów. „ Świat” wtedy wyrażał oburzenie, że kara była wiele za mała. Choć chciałbym prywatnie, żebyś to Ty był takim Benem ! Nie będę tu przytaczał więcej przykładów z łamania przepisów regatowych, takich jak np. przepisu nr 2 w wykonaniu Polki M. Bronickiej oraz całej różnorodności reakcji komisji Jury, bardzo zresztą, często dyskusyjnych. Częściej były to kary zbyt małe do przewinienia, czasem zerowe jak właśnie znane z niedalekiej historii w przypadku Bronickiej, czy Kuli. Mogłeś oczywiście wyrażać wątpliwość, czy taka kara jaką dostałeś nie ma jakiegoś podłoża innego niż
czysta, regatowa, sprawiedliwa ocena, taka, jakiej byś wymagał dla innych uczestników i od innych uczestników, twoich rywali. Ale to uczucie niestety nie zanika, bo nie zanika kuriozalne zjawisko koniunkturalności w działaniach prominentnych działaczy głównie, gdzie Polska niestety w takiej retoryce jest w czołówce.
Dla mnie sama wypowiedź, którą odczytałem na portalu PZŻ, prominentnego działacza, to właśnie farsa, c.d. koniunkturalizmu, więc Ty nie wiesz, w którym miejscu tego zjawiska jesteś. Jeszcze nie wiesz.. Koniunkturalizmu szkodliwego niezwykle, który jest przyczyną słabości i polskiego szkolenia, i polskiego wychowania młodzieży. W duchu wysokiej jakości i wysokiej klasy zachowań. Dających impuls do szanowania cech, które znacznie szybciej dają takim jak Ty załapanie topu światowej konkurencji przed pójściem na sportową emeryturę.
A Twoje chłopcze zachowanie, jest dzieckiem ojców takiego koniunkturalizmu jw.
Koniunkturalizmu, czyli tego, że ci sami ludzie władzy postępują nie równo wobec ludzi, wobec zdarzeń i nie dlatego, że sprawy się od siebie mogą różnić, a dlatego, że zależy, co mogą sami zyskać dla swojego interesu. A takie zachowanie właśnie robi spustoszenie w głowach sędziów, trenerów, działaczy i zawodników. Tak jak jesteś nauczony, tak się zachowujesz. Taki prezes Chamera jest bardzo znany z zachowań własnych tylko o koniunkturalnym tle. Mógł się zachować na wiele różnych sposobów, a może i Ty, w tym feralnym dniu postawiłeś sobie limit na takim poziomie, który też wynika z koniunkturalizmu, nie liczyłeś na taką reakcję zespołu sędziów. I tyle.
Jeżeli chcesz iść z trenerem Silukiem, trenerem kadry PŻŻ na wspólną wojnę przeciwko decyzji, to idź !
Będę cię popierał. Ale jedynie wtedy, gdy zmienisz kwalifikację czynu na niegospodarność wobec Ciebie i pozostałych młodych ludzi w dążeniu do wykorzystania waszego potencjału.
CDN
Trener Kajetan Glinkiewicz

Czytajcie mnie na dwóch blokach tematycznych :
1. Jak żeglować szybko oraz
2. Blaski i cienie pod żaglami

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*